Gdyby szukać barwy najlepiej oddającej osobowość Ducha Świętego byłaby to zieleń. Nie przypadkiem mówimy o Zielonych Świętach.
19.05.2013 14:38 GOSC.PL
Zielone Święta. Po raz pierwszy dotarło do mnie, że ta ludowa nazwa uroczystości Zesłania Ducha Świętego ma swój głęboki sens. Majowa zieleń ma jakąś niesamowitą intensywność, świeżość, bujność, mnóstwo przeróżnych odcieni. I chyba nie tylko w otoczeniu sanatorium w Świeradowie Zdroju. No dobrze, ale co ma wspólnego zieleń z Duchem Świętym? Już wyjaśniam. Od czasu gdy, poznałem bliżej postać i myśl św. Hildegardy z Bingen, średniowiecznej mniszki, lekarki, mistyczki, obdarzonej niezwykłymi Bożymi darami, utkwiło mi głowie łańskie słowo „viriditas”, które pojawia się w jej pismach. Dosłownie „zieloność”. „Viriditas” oznacza pewną właściwość Bożej natury, którą można opisać słowami: życiodajność, płodność, obfitość, świeżość, soczystość, bujność, owocność. „Viriditas” oznacza u Hildegardy także zdrowie człowieka rozumiane całościowo, czyli zdrowie ciała i duszy. Chodzi jakaś podstawową żywotność, wzrastanie, odporność na choroby, zarówno te fizyczne, jak i te duchowe. Przejawy owej „zielonej żywotności” widzi Hildegarda w całym stworzeniu. „Każde stworzenie ma coś widzialnego i niewidzialnego. Element widzialny jest słaby, niewidzialny zaś silny i żywotny. Rozum próbuje to pojąć, choć tego nie widzi. To są moce Ducha Świętego” – wyjaśnia. Może brzmi to wszystko nieco zawile i z pozoru pachnie nieco New Age’m. Kto jednak czyta Hildegardę nie tylko wyrywkowo, ten odkryje, że ostatecznie owa „viriditas” to nic innego jak Boża miłość, która rozlewa się zarówno na stworzenie, jak i na człowieka. Pierwotna jedność całego stworzenia ma swoje źródło w Bogu.
Pan Jezus mówi o sobie: „Ja jestem życiem”. Nieco wcześniej było „tchnienie”, która Bóg, Dawca życia, przekazał Adamowi, czyli człowiekowi. Teraz Duch Święty jest tym, który podtrzymuje w nas zarówno to pierwsze „tchnienie” Stwórcy, jak i to Życie przez wielkie „Ż” wywalczone dla nas przez Jezusa na krzyżu. Duch Święty jest Wielkim Dystrybutorem życia. Dmucha wciąż w nasze serca, aby nie zgasł tam żar. Zamienia duchowe pustynie w oazy zieleni. Wyrywa z rutyny, ospałości, zniechęcenia. Daje jakąś świeżość wiary, nową gorliwość, dba o naszą duchową kondycję.
Kto otwiera się działanie Bożego Ducha, ten staje się zielonym Bożym ogrodem. Zieleń jest kolorem nadziei. Nawet tam, gdzie po ludzku wszystko wydaje się przegrane, człowiek boży nigdy nie traci wiary w wyjście (exodus), które szykuje Bóg. Proszę wybaczyć mało pobożną pointę. Człowiek napełniony Bożym Duchem może zaśpiewać tak jak Starsi Panowie: „już szron na głowie, już nie to zdrowie, a w sercu ciągle maj”. Że przesada? Popatrzcie na papieża Franciszka. Ileż w tym szacownym „starszym panu” energii, wolności, odwagi, zapału, przełamywania schematów, młodzieńczej werwy? Wręcz czuje się powiew Bożego Ducha. Oby i nas On ogarnął.
ks. Tomasz Jaklewicz