Zdaniem Benjamina Wikera życie Ratzingera to "białe męczeństwo".
Benedykt XVI powinien być ogłoszony Doktorem Kościoła - pisze Benjamin Wiker na stronie internetowej amerykańskiego tygodnika „National Catholic Register”. Zastrzega przy tym, że jego słowa są „być może przedwczesne”, gdyż aby stać się Doktorem Kościoła, trzeba najpierw zostać świętym.
Jego zdaniem fakt, że Joseph Ratzinger musiał zostawić życie wykładowcy akademickiego, by być kolejno: arcybiskupem, prefektem Kongregacji Nauki Wiary i papieżem, można określić mianem „białego męczeństwa”, którego doświadczył. Porzucił to, co najbardziej kochał, by podjąć to, czego najbardziej potrzebował Kościół.
Mimo nadludzkiej presji, jaką wywiera sprawowanie posługi papieskiej, nie zaprzestał jednak pisania, pozostawiając duchowo-intelektualne dziedzictwo, które dopiero zaczynamy doceniać - stwierdza Wiker.
Przypomina, że wymaganymi kwalifikacjami Doktora Kościoła są: głębia teologiczna i wpływ jego pism na Kościół, który może je zarekomendować jako wyraz autentycznej Tradycji. Zdaniem Wikera kwalifikacje te charakteryzują już samą tylko książkę Benedykta XVI „Jezus z Nazaretu”, choć przecież jest on autorem innych, licznych dzieł.
- Zawsze gdy czytam któreś z nich czytam, jestem zdumiony głębią i szerokim zakresem jego rozumowania, szczególnie jego głębokim pojmowaniem historii Kościoła, nie tylko jako instytucji, ale tego, jak Kościół współgrał z filozofią grecką i rzymską, walczył o ewangelizację wrogiego imperium pogańskiego, budował nową cywilizację - chrześcijańską Europę - na ruinach upadłego cesarstwa, zmagał się z Reformacją, z nowymi i wrogimi nurtami współczesnej filozofii i ze świeckimi ruchami, chcącymi wykreślić Kościół z historii. Wydaje się, że nie ma okresu ani tematyki w tym liczącym 2000 lat dramacie, którego Benedykt by nie zgłębił - pisze Wiker.
Z okazji niedawnych 86. urodzin Benedykta XVI kard. Christoph Schönborn powiedział, że Joseph Ratzinger jest teologiem tej miary, co św. Augustyn czy św. Bonawentura [obaj są Doktorami Kościoła - KAI]. „Nie jestem prorokiem – powiedział arcybiskup Wiednia – ale jestem przekonany, że dziedzictwo teologiczne, które nam pozostawił, wiąże go na stałe z historią Kościoła. Nie waham się postawić go na równi ze św. Augustynem, św. Bonawenturą czy bł. Janem Henrykiem Newmanem”.