„Przystąpcie do normalnej pracy. Są do tego wszystkie warunki. Jest to także potrzebne, by już wkrótce móc w spokoju witać Nowy Rok” – zwrócił się do stoczniowców Stanisław Kociołek w orędziu telewizyjnym. Następnego dnia w Gdyni padły strzały...
Bezpośrednią przyczyną grudniowej rewolty była podwyżka cen. Ogłoszona 12 grudnia 1970 r. tuż przed świętami Bożego Narodzenia wywołała społeczne oburzenie. Stanisław Kociołek, wicepremier PRL, członek Biura Politycznego, przyjechał do Gdańska, aby stonować nastroje robotników. – Został źle przyjęty. Stoczniowcy zwyczajnie go wygwizdali. Powiedział wtedy ze złością: „Ja, towarzysze, po pomoc do was nie przyjechałem. Macie robić swoje!”. Nie tylko nikogo nie przekonał, ale wręcz rozzłościł ludzi – podkreśla Piotr Brzeziński, historyk z gdańskiego oddziału IPN.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jan Hlebowicz