Jak wielka siła jest w modlitwie, przekonałam się odnośnie do mojego życia seksualnego w małżeństwie. Myślę, że w podobnej sytuacji jest wiele małżeństw i chciałabym im przekazać świadectwo, jak można wyprosić u Boga pewne sprawy poprzez szczerą modlitwę i zawierzenie się Jemu.
Wyszłam za mąż mając 19 lat. Mój mąż to moja pierwsza młodzieńcza miłość. Dziś mamy za sobą 14 lat udanego małżeństwa, w którym nie brakuje miłości, szacunku i wspólnego zrozumienia oraz wsparcia. Mamy dwójkę wspaniałych, zdrowych dzieci. Lecz od prawie początku naszego małżeństwa istniał pewien problem. Otóż, gdy w wieku 20 lat urodziłam moją córeczkę, która była wyczekiwana mimo mojego młodego wieku, a dwa lata później urodził się mój syn, nie planowałam (przynajmniej na razie) mieć już więcej dzieci.
Pojawił się problem antykoncepcji. Mimo, że bardzo kochałam swoje dzieci, nie chciałam, aby pojawiło się następne. Chciałam zacząć "korzystać z życia". Aby zabezpieczyć się przed ciążą, zaczęliśmy używać z mężem prezerwatyw. Jednak nie czuliśmy satysfakcji z seksu, który uprawialiśmy coraz rzadziej. Pomyślałam więc, że lepsze będą pigułki antykoncepcyjne, które zażywałam przez około 2 lata. Jednak nadal nasz seks nie był satysfakcjonujący. Wskutek zażywania pigułek spadło moje libido oraz odczuwałam dolegliwości żołądkowe, miałam mdłości.
Pojawił się jeszcze inny problem - wyrzuty sumienia wobec Boga. Za każdym razem, gdy przystępowałam do sakramentu pokuty, czułam niesamowity ciężar tego grzechu. Czułam złość na siebie, że nie radziłam sobie z nim, że nie potrafiłam z nim "zerwać". Parę razy usłyszałam wspaniałą naukę kapłańską w trakcie spowiedzi, jak sobie poradzić z tym grzechem. Chociaż bardzo chciałam zrezygnować z antykoncepcji, to bardzo się bałam. Bałam się kolejnej ciąży. Zaczęłam więc modlić się do Boga o siłę i odwagę, abym mogła walczyć z tym moim grzechem. Spowiadając się z grzechu antykoncepcji zakładałam, że i tak sobie z nim nie poradzę, nosiłam "ciężar" na duszy i modliłam się o siłę i łaskę odkupienia. Po pewnym czasie zaczęło się wszystko zmieniać. Trudno mi dziś wytłumaczyć ale z pewnym spokojem i rozwagą zaczęłam stopniowo rezygnować z antykoncepcji. Pan Bóg tak pięknie sprawił, że małymi kroczkami zaczęliśmy stosować naturalne metody planowania rodziny, które do dziś stosujemy. Wszystkie te zmiany zachodziły w taki sposób, jakby były dobrze zaplanowane. Tyle, że te plany sporządził Ktoś za mnie, ja czułam, że to jakby "przechodzi przeze mnie".
Teraz moje sumienie jest czyste i spokojne, i czuję się wspaniale, że nie ranię Chrystusa swoim grzechem. Czuję satysfakcję, że wygrałam z moim grzechem, oczywiście tylko z pomocą łaski Bożej. Zmieniło się moje myślenie. Jeżeli Bóg obdarzy nas dzieckiem, przyjmiemy je z radością i miłością.
Dziś seks małżeński daje nam radość i spełnienie. Umacnia nasz związek. Dlatego pragnę przekazać wszystkim małżeństwom, którzy stosują antykoncepcję, że naprawdę warto walczyć i zrezygnować z niej dla dobra związku. Życzę wszystkim aby mogli doświadczyć czystego seksu małżeńskiego i wynikającej z niej satysfakcji nie tylko fizycznej ale i duchowej.
Małgorzata