Niezawisły sąd III RP uznał, że za udowodnioną zbrodnię komunistyczną karać nie trzeba
Proces sprawców grudniowej masakry z 1970 r., w której na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga zginęło, według oficjalnych ustaleń, 45 osób, a 1165 zostało rannych, zakończył się po 18 latach bardzo pouczającym i smutnym wyrokiem. „Najwyższy rangą” spośród oskarżonych, wicepremier PRL S. Kociołek, kierujący na Wybrzeżu lokalnym sztabem dowodzenia i wzywający robotników w radiowo-telewizyjnym wystąpieniu do podjęcia pracy, został uniewinniony! Trudno uwierzyć, że nie wiedział ani o blokadzie stoczni przez wojsko i milicję, ani o wydanym rozkazie użycia broni. W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia sprawozdawca A. Wysokińska--Walczak argumentowała tak: Co prawda S. Kociołek kierował sztabem na Wybrzeżu, ale nie ma dowodów, że sztab się w ogóle zebrał; co prawda wzywał robotników, by przyszli do pracy, ale nie ma dowodów, że posłuchali jego wezwania. Nie ma też żadnego dowodu, że S. Kociołek wiedział o blokadzie stoczni i dowodził oddziałami wojska i milicji.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Fedyszak-Radziejowska