- To co dzieje się w Bangi jest alarmujące. Nie zapewnia się bezpieczeństwa, w każdej dzielnicy szerzą się nadużycia i zamachy wbrew wszelkim prawom tego świata. W każdym mieście dzieje się to samo, w każdej części Republiki Środkowoafrykańskiej.
Takie dramatyczne słowa znalazły się w opublikowanym 14 kwietnia liście bp. Juan-José Aguirre Muñosa MCCI. Po przejęciu władzy przez samozwańczego prezydenta Michela Djotodię w kraju postępuje anarchia i niepewność.
Ordynariusz diecezji Bangassou wskazał także, że islamscy rebelianci dokonują w kraju systematycznych grabieży. Skradzione samochody i inne dobra wywożą do Czadu, gdzie je sprzedają. Bandyckie działania rebeliantów porównał do plagi szarańczy. Szacuje on, że straty Kościoła katolickiego poniesione tylko w ostatnich tygodniach mogą wynieść nawet 6 mln dolarów.
Hiszpański biskup misyjny w Republice Środkowoafrykańskiej podkreślił jednak zdecydowanie, że na przemoc nie można reagować przemocą. „Naszą odpowiedzią jako wierzących na takie ataki niech będzie ten list, w którym wołamy o pokój dla ludzi pobitych, poranionych i okradzionych. Pragniemy, by zrodziła się nadzieja tam, gdzie rzucone w morze sieci wracają puste, ponieważ zarzucając je w imię Jezusa znajdziemy pojednanie wewnętrzne tam, gdzie doznajemy straty” – napisał bp Aguirre Muños.
Natomiast arcybiskup stolicy kraju Dieudonné Nzapalainga potwierdził agencji Fides, że w mieście właściwie wszędzie znajdują się żołnierze i uzbrojeni mężczyźni, a ludność cywilna usiłuje się chronić gdzie tylko można. Tylko w dwóch dzielnicach miasta w ostatnich starciach życie straciło 20 osób, a granat moździerzowy uderzył w kościół protestancki. „Regularnie przemierzam poszczególne części miasta, w których trwają walki, aby osobiście sprawdzić jak żyją ludzie. Sytuacja jest naprawdę chaotyczna” – powiedział ordynariusz Bangi.