W piątej edycji indeksu demokracji ośrodka badawczego Economist Intelligence Unit (EIU), według stanu na grudzień 2012 roku, Polska zajęła 44. miejsce na 167 państw i została zaliczona do grupy demokracji wadliwych.
Każde z państw zaliczane jest do jednej z czterech kategorii: pełnych demokracji (ocena 8-10 pkt), których liczba wynosi 25, wadliwych demokracji (6-7,9 pkt) - najliczniejszej grupy 54 państw, reżimów hybrydalnych (4-5,9 pkt) oraz autorytarnych (poniżej 4 pkt).
W skali 0-10 Polska uzyskała wynik 7,12 pkt, taki sam, jak w poprzednim raporcie za 2011 r. Wynikowi zaszkodziła niska ocena polskiej kultury politycznej - 4,38 pkt. Polska najlepiej wypada w kategorii procesu wyborczego i pluralizmu (9,58 pkt) oraz swobód obywatelskich (9,12 pkt), gorzej, jeśli chodzi o udział w życiu politycznym (6,11 pkt) oraz funkcjonowanie rządu (6,48 pkt).
Polska uplasowała się tuż za Timorem Wschodnim (byłą kolonią portugalską w Azji - PAP). Wyżej od Polski jest także Jamajka (39. na liście), Kostaryka (22. na liście), a niżej Węgry (49. na liście). Spośród dawnych państw postkomunistycznych EIU najwyżej ocenił Czechy (miejsce 17.), Słowenię (28.), Estonię (34.), Słowację (40.) i Litwę (42.).
Za najbardziej demokratyczne raport uznaje cztery państwa skandynawskie: Norwegię, Szwecję, Islandię i Danię. Spośród członków eurostrefy w pierwszej dziesiątce są tylko Finlandia i Holandia. Niemcy są na miejscu 14., a Francja - 28. Najniższy wynik (0,00 pkt) uzyskała Korea Płn.
Do kategorii wadliwych demokracji w latach 2008-10 spadły: Grecja, Włochy i Francja. W 2011 roku dołączyła do nich Portugalia. Kryzys zadłużenia osłabił m.in. narodowe parlamenty, które straciły wpływ na polityczną agendę przejętą przez wierzycieli, EBC, Komisję Europejską i MFW. Innym efektem kryzysu było powierzenie rządów technokratom takim, jak Mario Monti we Włoszech, pozbawionym wyborczego mandatu.
Dodatkowo narzucony odgórnie program zaciskania pasa zaszkodził zaufaniu do polityków.
Członkostwo w głównych partiach politycznych spadło nawet w Niemczech, a w Wielkiej Brytanii udział w życiu politycznym należy do najniższych w grupie państw wysoko uprzemysłowionych - zaznacza raport. EIU pisze o kryzysie brytyjskich instytucji publicznych: parlamentu, policji i Kościoła. Do listy tej dołączyła w ub.r. BBC.
Autorzy raportu piszą m.in. o rosnącej politycznej apatii w rozwiniętych gospodarczo państwach Europy Zachodniej, mniej efektywnym funkcjonowaniu niektórych zachodnioeuropejskich rządów i o ograniczeniu zakresu swobód obywatelskich podyktowanym względami bezpieczeństwa.
Raport uznaje 2012 rok za rok "demokracji w impasie" - nie odnotowano istotnej poprawy, ale nie było też regresu.