Krytykował homozwiązki. Znaleźli na niego haka?

Wielki rabin Francji Gilles Bernheim przyznał się do plagiatu - ogłoszono po dzisiejszym posiedzeniu Centralnego Konsystorza Żydowskiego we Francji. Bernheim, pełniący swą funkcję od 2008 r., podawał także nieprawdziwą informację w swoich notach biograficznych, jakoby miał prawo wykładania filozofii na uniwersytecie.

Uznając 9 kwietnia, że dopuścił się plagiatów - które nazwał „zapożyczeniami” - w kilku swych książkach, 61-letni Bernheim wykluczył jednak dymisję, uznając, że byłaby to „dezercja”. Dwa dni później członkowie Konsystorza ujawnili, że rabin „przyznał się do winy, poprosił o wybaczenie i udzielił wyjaśnień”. Zgodził się też na zwolnienie z funkcji wielkiego rabina. Tymczasowo jego funkcje będą pełnili dyrektor szkoły rabinicznej Olivier Kaufmann i wielki rabin Paryża Michel Gugenheim. Na razie nie wiadomo nic w sprawie wyboru jego następcy.

Na jedną z jego ksiażek, „Mariage homosexuel, homoparentalité et adoption : ce que l’on oublie souvent de dire” (Małżeństwo homoseksualne, homorodzicielstwo i adopcja: to, o czym często zapomina się powiedzieć) powołał się Benedykt XVI w swym grudniowym przemówieniu do Kurii Rzymskiej. Bernheim tłumaczył w niej swój sprzeciw wobec dyskutowanego we Francji wprowadzenia małżeństw homoseksualnych z prawem do adopcji przez nie dzieci.

- Wielki rabin Francji Gilles Bernheim - mówił Benedykt XVI - w swym starannie udokumentowanym i głęboko poruszającym traktacie wykazał, że atak, na który jesteśmy dziś narażeni, na autentyczną postać rodziny, składającą się z ojca, matki i dziecka, sięga jeszcze głębszego wymiaru. Jeśli do tej pory przyczynę kryzysu rodziny dostrzegaliśmy w niezrozumieniu istoty ludzkiej wolności, to obecnie staje się jasne, że stawką jest wizja samego istnienia, tego, co naprawdę znaczy być człowiekiem. Cytuje on stwierdzenie, które zostało rozsławione przez Simone de Beauvoir: „Nikt nie rodzi się kobietą, tylko się nią staje” („On ne naît pas femme, on la devient”). Te słowa dały podwaliny tego, co dzisiaj pod hasłem „gender” jest przedstawiane jako nowa filozofia seksualności. Płeć, zgodnie z tą filozofią, nie jest już pierwotnym faktem natury, który człowiek musi przyjąć i osobiście wypełnić sensem, ale rolą społeczną, o której decyduje się autonomicznie, podczas gdy dotychczas decydowało o tym społeczeństwo. Oczywisty jest głęboki błąd tej teorii i podporządkowanej jej rewolucji antropologicznej. (...) Dochodzi do zakwestionowania mężczyzny i kobiety w ich wynikającej ze stworzenia konieczności postaci osoby ludzkiej, które nawzajem się dopełniają. Jeżeli jednak nie istnieje dwoistość mężczyzny i kobiety jako dana wynikająca ze stworzenia, to nie ma już także rodziny, jako czegoś określonego na początku przez stworzenie. Ale w takim przypadku również potomstwo utraciło miejsce, jakie do tej pory jemu się należało i szczególną, właściwą sobie godność. Bernheim pokazuje, jak obecnie musi się ono stać w miejsce samoistnego podmiotu prawnego, przedmiotem, do którego ma się prawo i który, jako przedmiot, do którego ma się prawo, można sobie sprokurować. Tam, gdzie wolność czynienia staje się wolnością czynienia siebie samego, nieuchronnie dochodzi się do zanegowania samego Stwórcy, a wraz z tym ostatecznie, dochodzi także do poniżenia człowieka w samej istocie jego bytu, jako stworzonego przez Boga, jako obrazu Boga. W walce o rodzinę stawką jest sam człowiek. I staje się oczywiste, że tam, gdzie dochodzi do zanegowania Boga, zniszczeniu ulega także godność człowieka. Kto broni Boga, ten broni człowieka - podkreślił papież.

W udzielonym w styczniu br. wywiadzie dla katolickiego dziennika „La Croix” Bernheim mówił że negatywne zmiany zachodzące na świecie są skutkiem m.in. powszechnego zatracenia poczucia moralności oraz odrzucenia jakiegokolwiek etycznego osądu w podejmowaniu decyzji.

« 1 »