Amerykański sekretarz skarbu zaleca państwom europejskim krótkowzroczną politykę wydawania pieniędzy. Taką, jaką stosuje się w USA.
09.04.2013 14:16 GOSC.PL
Amerykanie uwielbiają dawać rady Europejczykom. Tym razem nowy sekretarz skarbu USA Jacob J. Lew podczas trwającej właśnie wizyty w kilku państwach europejskich postanowił uraczyć nas swoimi poglądami na temat tego, jak powinniśmy walczyć z wciąż trwającym – i pogłębiającym się – kryzysem gospodarczym w UE.
J.J. Lew uważa, że państwa europejskie, a szczególnie takie, jak Grecja czy Portugalia, powinny zakończyć politykę cięć budżetowych, gdyż te uniemożliwiają im rozwój – nie ważne, że ich dług publiczny jest wyższy od PKB. Co więcej, uważa, że powinny one wręcz wydawać więcej na stymulację gospodarki. Jako przykład podaje swoją ojczyznę, która w ciągu kilku lat potrafiła zmniejszyć bezrobocie do poziomu sprzed czterech lat, a także od trzech lat cieszy się niewielkim, choć nieustannym wzrostem gospodarczym.
Kilka lat temu inny Amerykanin, Jeremy Rifkin, wydał książkę „Europejski sen”, w której przekonywał nas, mieszkańców Starego Kontynentu, że nie powinniśmy wzorować się na Stanach Zjednoczonych i ich „amerykańskim śnie”, ale iść dalej „naszą drogą”, opartą na dużym udziale państwa w gospodarce i rozbudowanej pomocy społecznej. Jak zwykle w przypadku uproszczeń, ani Amerykanie nie są skrajnymi leseferystami, ani Europejczycy socjalistami. Jednak nie da się ukryć, że to właśnie nasz „Europejski sen”, pompowanie pieniędzy w gospodarkę (w dużej mierze za pośrednictwem Brukseli) i płacenia dodatków za punktualne przychodzenie do pracy w Grecji doprowadził do koszmaru, który prześladuje kolejne europejskie państwa: Helladę, Cypr, Hiszpanię, Włochy, Portugalię, Słowenię…
Sekretarz Lew chce, byśmy dalej szli tą drogą. Złośliwie można by powiedzieć, że mówi to dlatego, iż jest prawdziwym patriotą i chce wyłączyć konkurenta USA z gry. Ale nie – jego zalecenia stosują od początku prezydentury Obamy przecież właśnie Stany. Dług publiczny USA zwiększył się o połowę w ciągu ostatnich 4 lat i wynosi ok 75 proc. PKB. Dla tak wielkiej i rozpędzonej gospodarki nie jest to tak wielki problem, jak dla gospodarki małej i zależnej od większych graczy. Grecy, Portugalczycy, Słoweńcy po prostu nie mają wyjścia – muszą oszczędzać.
Ale kłopoty prędzej czy później i tak się pojawią także w Ameryce. Jeśli osoba odpowiedzialna za finanse kraju (sekretarz skarbu to odpowiednik polskiego ministra finansów) będzie chciała kontynuować nierozważną i krótkowzroczną politykę zadłużania i sprzeciwiania się cięciom budżetowym, nie będzie za co płacić za drogie prezenty (i zbrojenia, stanowiące nadal ogromną część budżetu USA). Sygnał o niebezpiecznej sytuacji za oceanem wysłały już w 2011 roku agencje ratingowe – jedna z nich, Standard & Poor’s, obniżyła wówczas rating USA z AAA na AA+. Niepokojąca jest także struktura zadłużenia – wierzycielami prawie połowy długu są zagraniczne instytucje finansowe. Co dziesiąty dolar Amerykanie muszą spłacić Chińczykom. Oby niebawem nie musieli słuchać ekonomicznych rad od polityków z Państwa Środka.
Banned US Commercial about the national debt
BNPCrusade2
Stefan Sękowski