Co znaczy dzisiaj kultura, skoro jej symbolem staje się najbardziej ordynarne przekleństwo?
Czy człowiek kultury, twórca, humanista – profesor wyższej uczelni może pozwolić sobie na publicznie manifestowane chamstwo? W pierwszym tekście, jaki miałem zaszczyt zamieścić na tej stronie, pozwoliłem sobie przytoczyć kilka smutnych przykładów tego zjawiska. Nie spodziewałem się jednak, że zbledną one tak szybko, kiedy pewna pani dyrektor awangardowego (przed 30 laty) teatru zdecydowała się zelżyć ojca świętego Franciszka najbardziej wulgarnym słowem, słowem z rynsztoka. W obronie chamstwa tego gestu zdecydowało się wystąpić kolejnych dwustu „ludzi kultury”, wystąpili reżyserzy, „kulturolodzy”, profesorowie renomowanych uczelni, znani poeci... Co wobec tego znaczy dzisiaj kultura, skoro jej symbolem staje się najbardziej ordynarne przekleństwo? Łatwiej jest schodzić w dół, niż wspinać się w górę. W każdym razie ludziom o słabym sercu. Kultury jednak nie da się w ten sposób budować. Buduje ją bowiem to, czego ona od ludzi wymaga, a nie to, co im daje. Nie to, co im pod nos, pod oczy podsuwa.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Nowak