Największa tajemnica wiary – zmartwychwstanie. Największe misteria chrześcijaństwa – Pascha, a jednak pobożność skupiła się na Bożym Narodzeniu i tylko na pierwszej części Triduum: Wielkim Piątku. Trudno się dziwić.
Radość narodzenia wydaje się tak bardzo plastyczna, bogata w narrację, widowiskowa: żłób, owce, królowie, Herod, aniołowie. Łatwo także sięgnąć po ociekające krwią, dramatyczne chwile męki i śmierci Pana – ukrzyżowanie od samego początku było obliczone na przerażające widowisko, na lekcję, jaką rządzący dają tłumowi. Natomiast zmartwychwstanie nie przebiło się na sceny. Czyżby za mało dramatyzmu? A może po prostu tak bardzo tajemnicze, że trudne do wyrażenia, do opisania? Bo przecież sami ewangeliści relacjonują wszystko bardzo powściągliwie. Wyobraźni nie starcza. Pozostaje wiara. Ale gdyby jednak ktoś chciał spróbować zmierzyć się z wielkanocnym tematem, może zapytać dzieci ze świetlicy Caritas, jak to się robi, (s. VIII, a jeszcze więcej na www.swidnica.gosc.pl). One bowiem spróbowały. Im się udało.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Roman Tomaszczuk