Dawna tradycja górali Beskidu Śląskiego kazała w Wielki Czwartek zawiązywać dzwony. Cisza trwała do rezurekcji
Małgorzata Kiereś, etnograf z Istebnej przypomina, że na pograniczu polsko-czesko-słowackim żywy był zwyczaj, polegający na zawiązywaniu kościelnych dzwonów. Na ulice wybiegały wtedy gromady chłopców, którzy za pomocą drewnianych grzechotek sygnalizowali, która jest godzina. Górale uważali, że od Wielkiego Czwartku nie powinno się wykonywać wielu prac domowych.
Tymczasem przez wsie małopolskiej części Podbeskidzia i na Żywiecczyźnie, w Wielki Czwartek ciągnięto niegdyś kukłę Judasza. Zwyczaj ten kultywowano w okolicach Makowa Podhalańskiego oraz Suchej Beskidzkiej. Tradycja kazała spalić kukłę zdrajcy Jezusa przy akompaniamencie hałaśliwych klekotek, poza granicami wsi.
Do dziś zwyczaj ten przetrwał w Skoczowie, pod nazwą „pochód Judosza”. Również i w tym roku, w Wielki Piątek oraz w Wielką Sobotę ulicami tego miasta przejdzie mężczyzna odziany w słomiany strój. W sobotę przy dźwięku głośnych klekotek słomiany strój zostanie uroczyście spalony.
Jednak od pewnego czasu obrzęd ten budzi wiele kontrowersji. Niektórzy skoczowianie widzą w nim świadectwo pogańskich zabobonów i domagają się zaprzestania tego typu praktyk lub przeniesienia ich na inny dzień.