Wierzę w Jezusa, ale nie wierzę już w Kościół – napisał muzułmanin, którego 5 lat temu ochrzcił Benedykt XVI.
Magdi Cristiano Allam jest Egipcjaninem, który w 1972 roku wyjechał do Włoch, by ukończyć w Rzymie studia na uniwersytecie La Sapienza. Od 1986 roku ma włoskie obywatelstwo. Najpierw zaczął pracować jako dziennikarz w komunistycznym „Il Manifesto”, potem pisał w centrolewicowej „La Repubblica”. W 2003 r. został zastępcą naczelnego w „Corriere della Sera”. Pisał najczęściej o imigrantach, stosunkach muzułmanów z Zachodem, atakował islamskich ekstremistów. 22 marca 2008 r. w Bazylice św. Piotra został ochrzczony przez papieża Benedykta XVI. Jesienią tego samego roku założył partię Protagoniści na rzecz Chrześcijańskiej Europy, a rok później zdobył mandat posła do Parlamentu Europejskiego (z listy Unii na rzecz Centrum).
Kościół a dyktatura relatywizmu
„Mój wybór jest niezmiernie bolesny, gdy patrzę w oczy Jezusa i wielu przyjaciół katolików, którzy czują gorycz i reagują nań z dezaprobatą. Ale dokonuję tego wyboru, bo czuję jako imperatyw obowiązek moralny, by być w zgodzie z samym sobą i z innymi w służbie prawdy i wolności” – pisze M.C. Allam w „Il Giornale”.
Dziennikarz tłumaczy, że jego decyzję przyspieszyła „rzeczywistość dwóch papieży, którzy po raz pierwszy w historii spotykają się i obejmują, obaj są depozytariuszami Boskiej inwestytury, (...) obaj są następcami św. Piotra i wikariuszami Chrystusa, niezależnie od ludzkiej decyzji podania się do dymisji”. Razi go „papalatria” (przesadny kult papieża), która rozpaliła euforię po wyborze Franciszka, a szybko usunęła w cień Benedykta XVI. Pisze, że była to tylko kropla, która przelała czarę goryczy.
I zaczyna krytykować Kościół. Mówi, że początkowo Benedykt XVI przyciągnął go i zafascynował tym, że potępiał „dyktaturę relatywizmu”. Ale – jak pisze – prawda jest taka, że „Kościół jest fizjologicznie relatywistyczny”. Tłumaczy, że jako Magisterium i zarazem państwo świeckie, od zawsze „przyjmuje do swojego łona nieskończoną liczbę społeczności, kongregacji, ideologii, interesów materialnych, czyli łączy wszystko, ale też jest przeciwieństwem wszystkiego”. Allamowi nie podoba się, że Kościół próbuje być uniwersalny, przyjmując pozycje ideologicznie przeciwne tożsamościom narodowym czy cywilizacyjnym. W związku z czym wylewa dziecko z kąpielą, bo „umieszcza na tym samym poziomie (jeśli nie na wyższym) dobro bliźnich w stosunku do dobra własnego, niszcząc u podstaw koncepcję wspólnego dobra”. Dodaje też, że „Kościół jest fizjologicznie wodzony na pokuszenie”. A tą pokusą – jak tłumaczy – jest „zło rozumiane jako pogwałcenie moralności publicznej”, ponieważ Kościół „narzuca zachowania, które są sprzeczne z naturą ludzką, takie, jak celibat księży, powstrzymywanie się od pozamałżeńskich stosunków seksualnych, nierozwiązalność małżeństwa, jako uzupełnienie pokusy pieniądza”.
Przeciw muzułmanom i imigrantom
W dalszym wywodzie podkreśla, że tym czynnikiem, który najbardziej oddalił go od Kościoła, jest „relatywizm religijny, a w szczególności legitymizacja islamu jako prawdziwej religii, Allaha jako prawdziwego boga, Mahometa jako prawdziwego proroka, Koranu jako świętego pisma, meczetów jako miejsc kultu”. Nazywa „autentycznie szalonym samobójstwem” fakty, że Jan Paweł II zniżył się do pocałowania Koranu 14 maja 1999 r., Benedykt XVI położył dłoń na Koranie, modląc się w kierunku Mekki w Błękitnym Meczecie w Istambule 30 listopada 2006 r., a Franciszek wychwala muzułmanów jako tych, którzy „kochają Boga jedynego, żyjącego i miłosiernego”. Dalej następuje krytyka islamu i zagrożeń, jakie za sobą niesie dla cywilizacji zachodniej.
Allam krytykuje także Kościół za to, że „angażuje się jako największy obrońca imigrantów, łącznie z tymi (przede wszystkim) nielegalnymi”. Uważa, że Włosi powinni zadbać przede wszystkim o dobro Włochów, powołując się przy tym na słowa Jezusa: „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”.
Kończy, że wyboru odejścia z Kościoła dokonuje, cierpiąc wewnętrznie, choć podkreśla, że nigdy nie poddał się kłamstwu i strachowi. Zapewnia, że nadal będzie wierzył w Jezusa i identyfikował się z dumą z chrześcijaństwem jako cywilizacją bardziej niż inne przybliżającą człowieka do Boga, który postanowił zostać człowiekiem, i bardziej niż inne uosabiającą nasze człowieczeństwo. Zamierza też bronić niepodważalnych wartości, takich, jak: świętość życia, naturalna rodzina, godność osoby i wolność religijna. „Będę szedł naprzód z wyprostowanymi plecami i podniesioną głową, aby przyczynić się do odrodzenia wartości i tożsamości Włochów”.
„Nie pozwól neoficie nauczać zbyt szybko”
– Można odnieść wrażenie, że Magdi Allam przyjął chrzest, ale nie przeżył nawrócenia – mówi serwisowi Gosc.pl ks. Robert Skrzypczak, który przez wiele lat wykładał teologię na włoskich uczelniach. – Cały czas tkwi w myśleniu muzułmańskim, ideologię ummy, która jest apoteozą społeczeństwa, zastąpił lekko faszyzującym podejściem do narodu włoskiego – tłumaczy kapłan. – Nie podoba mu się miłosierdzie, które jest fundamentalne w myśleniu chrześcijańskim oraz nauczanie moralne Kościoła. One nie wynikają z analizy ludzkiej natury, ale z odniesienia do życia wiecznego. Allam nie dotarł do świadomości tych faktów. Chce za wszelką cenę przeforsować swoją ideologię, odrzuca to, co mu w katolicyzmie przeszkadza. Jego sprzeciw wobec uniwersalizmu może świadczyć o tym, że wykorzystywał katolicyzm jako armatę przeciwko swojemu wrogowi, islamowi – mówi ks. Skrzypczak.
Teolog krytykuje podejście Allama do religii wyznawców Allaha. – Chrześcijańskie podejście do islamu jest jednoznaczne. Jedyną drogą do zbawienia jest Jezus Chrystus, innej nie mamy i nie będziemy mieli. Islam jest – z naszego punktu widzenia – chrześcijańsko-żydowską herezją, w pewnych aspektach przypominającą etap, na którym było chrześcijaństwo we wczesnym średniowieczu, gdy zetknęło się z myśleniem barbarzyńskim, plemiennym. Ale nie znaczy to, że odrzucamy muzułmanów. Dla nas każdy jest człowiekiem, którego powinniśmy szanować. Chrystus pomaga nam także docenić pełne doświadczenie człowieka i zauważyć ziarenka prawdy także w innych religiach. To nie jest przejaw relatywizmu – tłumaczy kapłan.
– Przypadek Magdiego Allama pokazuje, że rację mieli Ojcowie Kościoła, gdy mówili, żeby nie pozwalać zbyt wcześnie nauczać neoficie, bo popadnie w pychę. Allam został ochrzczony przez papieża, w świetle kamer, później wydał książkę, był w centrum zainteresowania. Ponadto to wszystko tylko potwierdza intuicję Soboru Watykańskiego II, by pomagać ludziom powoli przechodzić do rozumienia chrześcijaństwa. W jego przypadku trwało to bardzo krótko i, niestety, widać, jak szybko wypadł z orbity. Okazał się być bardziej zwolennikiem cywilizacji liberalnej niż chrześcijaństwa – podsumowuje ks. Skrzypczak.
Barbara Jaworska, Stefan Sękowski