Polska przegrała z Ukrainą 1:3 (1:3) w piątkowym meczu eliminacji piłkarskich mistrzostw świata 2014 na Stadionie Narodowym w Warszawie. We wtorek biało-czerwoni podejmą San Marino.
Przed meczem dało się poczuć atmosferę wielkiego wydarzenia. 57 tysięcy kibiców wraz z stojącymi na murawie piłkarzami chóralnie odśpiewało Mazurka Dąbrowskiego, a biało-czerwona kartoniada na trybunach robiła wrażenie. Prezes PZPN Zbigniew Boniek wręczył Jakubowi Błaszczykowskiemu pamiątkową paterę z okazji 60. występu w drużynie narodowej i wstąpienia do Klubu Wybitnego Reprezentanta.
Jeszcze przed rozpoczęciem gry wszyscy zebrani na Stadionie Narodowym minutą ciszy uczcili pamięć zmarłego kilka dni temu byłego zawodnika i trenera kadry Władysława Stachurskiego oraz dwóch sympatyków Lechii Gdańsk, którzy we wtorek zginęli w wypadku wracając z ligowego meczu tej drużyny w Gliwicach.
Gdy czeski arbiter gwizdnął po raz pierwszy, a widzowie wygodnie rozsiadali się w krzesełkach chyba nikt nie przypuszczał, że niespełna siedem minut później zegar będzie wskazywał 0:2.
Już w 91. sekundzie gry Andrij Jarmołenko, przy biernej postawie całej polskiej defensywy, strzałem z rogu pola karnego zaskoczył Artura Boruca. Zanim Polacy obudzili się z letargu "poprawił" Ołeh Husiew. Dwa gole "z niczego". Takim obrotem sprawy zaskoczeni wydawali się nawet Ukraińcy.
Piłkarze Waldemara Fornalika otrząsnęli się po kwadransie. Strzał z woleja Sebastiana Boenischa bramkarz gości zdołał jeszcze obronić, ale w 18. był bezradny, gdy Łukasz Piszczek skutecznie zakończył dwójkową akcję z Błaszczykowskim, kolegą z Borussii Dortmund. Robert Lewandowski, jak w reklamie, został z tyłu.
Po kilku minutach napór biało-czerwonych osłabł, a nawoływanie kibiców "My chcemy gola, Polacy, my chcemy gola" pozostawało bez odzewu. Tuż przed końcem pierwszej połowy natomiast trzeci cios zadali rywale. Kamil Glik przegrał pojedynek główkowy, Łukasz Piszczek nie zdążył za Romanem Zozulą i zrobiło się 1:3. Schodzących do szatni na przerwę polskich piłkarzy żegnały przeraźliwe gwizdy.
Przez pierwszy kwadrans drugiej połowy piłkarze obu zespołów nie zadbali, by kibicom było cieplej. Marzenia Polaków o dobrym wyniku mógł całkiem rozwiać Zozula, ale w dogodnej sytuacji kopnął wysoko ponad bramką. W odpowiedzi równie dobrą okazję miał wprowadzony na boisko minutę wcześniej Ludovic Obraniak, ale trafił w interweniującego Andrija Piatowa.
Z każdą minutą rosło zniecierpliwienie publiczności, która dawała temu wyraz gwizdami i buczeniem po kolejnych nieudanych zagraniach biało-czerwonych. A Ukraińcy byli coraz bliżej wygranej, więc czuli się pewniej i śmielej atakowali, oddalając grę od własnej bramki. Kilka razy na przedpolu Boruca zrobiło się gorąco.
Polacy zawiedli i mundial w Brazylii prawdopodobnie oglądać będą w telewizji. Długimi fragmentami grali bez ładu i składu, nic ciekawego nie pokazali rezerwowi, a licznik minut bez trafienia Roberta Lewandowskiego zbliża się do 900 minut. To trzecia z rzędu porażka w meczu z liczącym się rywalem i w oficjalnym terminie FIFA. Pierwsi kibice wychodzili już 10 minut przed końcowym gwizdkiem sędziego.
Mecz na Stadionie Narodowym wspólnie oglądali prezydenci Polski, Ukrainy i Węgier: Bronisław Komorowski, Wiktor Janukowycz i Janos Ader. Na trybunach byli też m.in. premier Donald Tusk i byli prezydenci RP Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski.
Polska - Ukraina 1:3 (1:3)
Bramki: 0:1 Andrij Jarmołenko (2), 0:2 Ołeh Husiew (7), 1:2 Łukasz Piszczek (18), 1:3 Roman Zozula (45).
Żółte kartki: Polska - Daniel Łukasik; Ukraina - Rusłan Rotan, Taras Stepanenko, Denys Harmasz, Anatolij Tymoszczuk.
Sędzia: Pavel Kralovec (Czechy). Widzów: 55 565 tys.
Polska: Artur Boruc; Łukasz Piszczek, Marcin Wasilewski, Kamil Glik, Sebastian Boenisch; Daniel Łukasik (59. Ludovic Obraniak), Grzegorz Krychowiak; Jakub Błaszczykowski, Radosław Majewski (76. Łukasz Teodorczyk), Maciej Rybus (46. Jakub Kosecki); Robert Lewandowski.
Ukraina: Andrij Piatow; Artem Fedecki, Jewhen Czaczeridi, Ołeksandr Kuczer, Wiaczesław Szewczuk; Ołeh Husiew (90+3. Mykoła Moroziuk), Rusłan Rotan, Taras Stepanenko (60. Anatolij Tymoszczuk), Andrij Jarmołenko, Denys Harmasz (90+2. Roman Bezus); Roman Zozula.