Sejmowa komisja SZ pozytywnie zaopiniowała w czwartek kandydaturę Tomasza Arabskiego na ambasadora RP w Madrycie. Wcześniej Arabskiego ostro krytykowali posłowie PiS i SP, głównie w związku z katastrofą smoleńską. Bronili go posłowie PO oraz szef MSZ Radosław Sikorski.
W głosowaniu 13 posłów z komisji poparło kandydaturę Arabskiego (posłowie PO i PSL), 8 było przeciw (PiS i SP), dwóch wstrzymało się od głosu (SLD i Ruchu Palikota).
Wiceszef komisji Witold Waszczykowski (PiS) apelował na początku posiedzenia o wycofanie kandydatury Arabskiego - b. szefa kancelarii premiera - na stanowisko ambasadora w Madrycie. "Wyjaśnienia wymaga rola ministra Arabskiego po katastrofie smoleńskiej" - mówił Waszczykowski. Komisja postanowiła jednak zająć się kandydaturą.
Do samego Arabskiego wiceszef komisji zwrócił się, by "biorąc pod uwagę, że toczy się śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej i w tym śledztwie może być kluczową osobą dla wyjaśnienia kilku spraw, zrezygnował honorowo z ubiegania się o stanowisko ambasadora".
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak napisał z kolei w piśmie do szefa komisji SZ, by wziął pod uwagę decyzję Sądu Rejonowego w Warszawie - który nakazał wznowienie śledztwa dotyczącego organizacji lotu 10 kwietnia 2010 roku do Smoleńska. Jak podkreślił, Arabski "jest osobą, wobec której pojawia się najwięcej wątpliwości, w związku z organizacją wizyty w Smoleńsku".
Obecny na posiedzeniu komisji, Sikorski przekonywał, że dyplomaci i ambasadorowie otrzymują immunitet, ale tylko i wyłącznie w państwie przyjmującym, a nie wobec polskich instytucji. Zaznaczył, że śledztwa smoleńskie dotykają pracowników wielu ministrów, także pracowników MSZ w centrali, jak i na placówkach.
"Chciałbym zaręczyć komisji, że prokuratura nie miała najmniejszych kłopotów ze skontaktowaniem się czy z zawezwaniem i uzyskaniem wyjaśnień ze strony któregokolwiek pracownika MSZ i ręczę, że tak będzie nadal" - zapewnił szef MSZ. "W każdej chwili pod rygorem odpowiedzialności służbowej każdy pracownik MSZ zgłosi się na każde wezwanie polskiej prokuratury i sądownictwa" - dodał.
Sikorski komplementował kandydaturę Arabskiego. Zdaniem ministra b. szef KPRM, to doskonała osoba na stanowisko ambasadora Polski w Madrycie. Przypomniał, że Arabski przez ostatnie pięć lat, pełniąc funkcję szefa kancelarii premiera, nadzorował procesy legislacyjne i kierował Komitetem Stałym Rady Ministrów.
Sikorski podkreślił, że Arabski - jako szef KPRM - zajmował się także polityką zagraniczną. "Z racji swoich doświadczeń i dobrych kontaktów z politykami hiszpańskimi kilkakrotnie przebywał z wizytami w Hiszpanii oraz spotykał się z politykami tego kraju w Polsce" - zaznaczył. Szef MSZ zauważył też, że Arabski osobiście zna "szereg kluczowych postaci w polityce hiszpańskiej".
Szef MSZ poinformował również, że zgoda na przyjęcie kandydatury Arabskiego przyszła z Madrytu w "rekordowo krótkim czasie", co - jego zdaniem - świadczy o zadowoleniu kraju z osoby kandydata.
Szef MSZ powiedział też, że Arabski - jako szef kancelarii premiera - nie odpowiadał za bezpieczeństwo prezydenta. Dodał, że organizatorem lotu Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska nie była kancelaria premiera, ale kancelaria prezydenta. "To kłamstwo" - ripostował z sali Antoni Macierewicz (PiS).
Sikorski zapewnił też, że pomysł wysłania do Madrytu Arabskiego był jego autorstwa, a premier nie wpływał, ani nie pytał o tę kandydaturę. "Odniosłem wręcz wrażenie, że prezes Rady Ministrów niechętnie żegna się ze swoim współpracownikiem" - podkreślił.
Z kolei Arabski deklarował, że "umie i będzie umiał chronić interesów polskich obywateli". W jego ocenie, relacje Polski i Hiszpanii powinny służyć budowie konkurencyjnej, solidarnej i otwartej Europy. Jak dodał, Polskę i Hiszpanię łączą w UE zbieżne cele, związane - jak mówił - np. z jej umacnianiem.
Kandydaturę Arabskiego ostro krytykowali posłowie PiS. "Pan był osobą, która doprowadziła do poważnego uszczerbku w funkcjonowaniu konstytucji w Polsce, to pan - jako urzędnik - podważał konstytucyjne uprawnienia, prerogatywy głowy państwa, mówię m.in. o pana skandalicznych wypowiedziach dotyczących samolotu prezydenta (Lecha Kaczyńskiego), jego narzędzi do reprezentowania Polski na zewnątrz" - zarzucała posłanka PiS Anna Fotyga.
Jak oceniła, Arabski po katastrofie smoleńskiej w 2010 r. reprezentował "tak naprawdę interesy strony rosyjskiej". "Pan nie potrafił zadbać o bezpieczeństwo głowy państwa, nie ma żadnych gwarancji, że zadba pan o bezpieczeństwo głowy państwa, kiedy będzie odwiedzała Hiszpanię" - mówiła Fotyga.
Waszczykowski zapowiedział, że PiS będzie apelowało do prezydenta Bronisława Komorowskiego, by wstrzymał podpis pod nominacją dla Arabskiego do czasu wyjaśnienia "ciągnącego się na za nim ogona prawnego". "Czy przeżywa pan jakąś refleksję w związku ze swoim zachowaniem od lat, ponieważ w powszechnym odczuciu w Polsce jest pan odbierany, jako ikona wojny rządu z prezydentem Lechem Kaczyńskim" - mówił Waszczykowski.
Arabski odpowiedział, że nigdy nie było wojny między nim a Lechem Kaczyńskim. Zapewnił też, że nigdy nie podważał prerogatyw prezydenta. "Moje relacje z prezydentem aż do tragedii pozostawały bardzo dobre, o czym sam nie chcę świadczyć (...). Jestem za dumny, żeby się na ten temat wypowiadać" - powiedział Arabski.
Posłowie PiS chcieli m.in. dowiedzieć się, czy Arabski doprowadził do rozdzielenia wizyt w Rosji 7 kwietnia 2010 roku premiera Donalda Tuska i 10 kwietnia prezydenta Lecha Kaczyńskiego. "Nie rozdzieliłem żadnych wizyt. To kategoria publicystyczna" - oświadczył Arabski.
"Panie pośle, musi się pan zdecydować. Albo zamach - wtedy minister Arabski jest niewinny jak łza, a wszystko, o czym mówicie jest jedną, wielką insynuacją - albo katastrofa komunikacyjna, w którą próbujecie wrobić ministra Arabskiego. Jedno i drugie nie jest logicznie możliwe" - zwrócił się do Macierewicza Sikorski.