„A lud stał i patrzył”. Jak to jest patrzeć, gdy umiera człowiek? Patrzeć, jak w nim umiera… Bóg? „Tłumy, gdy zobaczyły, co się działo, wracały bijąc się w piersi”. W którym miejscu jestem pod krzyżem Jezusa? Co widzę i słyszę? Co rozumiem? Czy wracam inny? Czy biję się w piersi?
Kazanie pasyjne ma jedno zadanie. Zaprowadzić mnie pod krzyż Jezusa, zaprosić do osobistej rozmowy z Ukrzyżowanym. O czym? O wszystkim, co ważne. Więc głównie o sobie, o życiu, kłopotach, grzechach, cierpieniach, ale też o miłości, powołaniu, troskach, bliskich… o Bogu. Tematów nie braknie. Z góry wszystko wygląda inaczej. Z wysokości Golgoty tym bardziej. Więc warto usiąść pod krucyfiksem, wyciszyć się, wpatrywać się w Miłość w postaci najczystszej. Może zapłakać? Na pewno wsłuchiwać się w to, co chce mi powiedzieć Zbawca zawieszony na drzewie. Jeśli nie w Niedzielę Palmową, nie w Wielki Piątek, to kiedy? Wracam do obrazu, który zainspirował ten cykl i mu towarzyszy – Maria Magdalena przytulona do krzyża. Przypomina mi się bł. Jan Paweł II trzymający słabymi rękami krucyfiks w swój ostatni Wielki Piątek podczas Drogi Krzyżowej. To była najpiękniejsza katecheza o krzyżu, choć bez jednego słowa. Wracam do słów, od których zaczęliśmy. Aby usłyszeć, co mówi krzyż Chrystusa, trzeba zrobić to, co Maria Magdalena i Jan Paweł II. Chwycić się tego Drzewa jak ostatniej deski ratunku. Przylgnąć doń ze swoimi grzechami, z cierpieniem, z samotnością, z ciężarem powołania, wszystkim, co w tobie wyje, krwawi, co tkwi w sercu jak zadra… Przeżywać „udrękę serca z Chrystusem udręczonym” (św. Ignacy). Odnaleźć siebie na nowo u stóp Ukrzyżowanego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz