Pierwszy Anioł Pański z papieżem Franciszkiem zgromadził ok. 300 tysięcy ludzi, którzy zapełnili Plac św. Piotra. Trzeba było odstać swoje, aby się dostać pod papieskie okno otwarte po dłuższej przerwie po raz pierwszy.
Mnóstwo flag, transparentów, grupy młodzieży z gitarami, zaczynają dominować flagi z Ameryki Łacińskiej: Brazylia, Paragwaj, Meksyk… A może tylko teraz zwracamy na nie większą uwagę? „Papa Bergoglio il nostro orgoglio” (Papież Bergoglio nasza duma) – głosi transparent. Słychać rytmiczne skandowanie: Pa–pa Fran-ces-co! Wkoło wszystkie języki świata, choć dominuje włoski i hiszpański. Szukam Argentyńczyków, odnajduję Paulę, która trzyma flagę swojego kraju na wysokim kiju. Obok niej nastoletni Francesco. – Tak jak papież – śmieje się mama. 7-letni Jesus trzyma małą flagę Argentyny. – Ma takie święte imię, bo urodził się dwie minuty po Jezusie, czyli w wigilię z 24 na 25 grudnia, dwie minuty po północy – tłumaczy. Mieszkają w Rzymie na stałe. Jakie uczucia wywołuje papież z Argentyny? – Radość, chyba to, co wy czuliście po wyborze Jana Pawła II – dodaje.
Już otwarcie okna i wypuszczenie dywaniku wywołuje euforię. Kiedy pojawia się Ojciec święty, wita go las wzniesionych rąk i potężny okrzyk radości. „Bracia i siostry, dzień dobry”. Przypomina się pierwsze „Buonasera” z balkonu Bazyliki. Warto pamiętać, że we Włoszech to normalne pozdrowienia, także duchownych. Ktoś pytał mnie, czy to nie brzmi zbyt świecko? Nie, to jest tu normalne, zwykłe, serdeczne.
Wsłuchujemy się w papieskie rozważanie. Ojciec święty wzorem poprzednika nawiązuje do niedzielnej Ewangelii. Mowa w niej o spotkaniu Jezusa z kobietą cudzołożną. „Bóg ma do nas cierpliwość”, „Jak ważny jest ten obraz Boga jako Miłosiernego Ojca”. „On rozumie nas i na nas czeka. Przebacza nam, gdy powracamy do niego ze skruszonym sercem”. Papież nawiązuje do książki kard. Waltera Kaspera. „Nie myślcie, że robię reklamę kardynałom” – żartuje. Dowiedział się z niej, że doświadczanie miłości Boga wydobywa z nas to, co najlepsze, zmienia też świat, który staje się „mniej zimny, a bardziej sprawiedliwy”. Franciszek wspomina, że gdy został biskupem do Buenos Aires przybyła figura Matki Bożej z Fatimy. Spowiadał wtedy podczas Mszy św. Gdy już wychodził z konfesjonału, podeszła do niego staruszka, bardzo pokorna. Powiedziała „wszyscy mamy grzechy”, ale „Pan nam wszystko przebaczy”, bo „gdyby wszystkiego nie przebaczał, to świat by już nie istniał”. Skąd miała tę mądrość Ducha Świętego dotyczącą miłosierdzia Bożego, przecież nie studiowała na żadnym z rzymskich uniwersytetów? – żartuje papież. Powtarza kilka razy zdanie: „Bóg nigdy nie zmęczy się tym, by nam przebaczać. Problem w tym, że nas męczy proszenie Go o przebaczenie”. „Nie zapomnijcie o tym!”. Po odmówieniu Anioł Pański papież pozdrawia zebranych. Tylko po włosku, kolejna nowość. Zaczyna od Rzymian, potem pielgrzymów z Włoch i reszty świata. Nie pierwszy raz papież akcentuje to, że jest biskupem Rzymu. Przypomina też, że Franciszek jest patronem Włoch. Wybrał to imię także dlatego, aby podkreślić swą „więź z tą ziemią”, z której wywodzi się jego rodzina.
To prawda, trudno oprzeć się porównaniu z Janem Pawłem II. Papież Franciszek ma ten sam dar komunikowania się z ludźmi. Ma swój styl, ale mówi z ekspresją, z gestykulacją, z dystansem do siebie, z anegdotami i żartami. Przemawia nie tyle jako teolog, ale bardziej jak ojciec duchowny, improwizuje, nie trzyma się sztywno przygotowanego tekstu. Porusza serca.
Z Rzymu ks. Tomasz Jaklewicz