Konklawe pokazało, jak kiepsko media rozumieją Kościół.
14.03.2013 11:55 GOSC.PL
Gdy Franciszek I ukazał się na balkonie bazyliki św. Piotra, dziennikarze zbaranieli. Nie tylko oczekiwali kogoś innego, ale zupełnie nie potrafili wytłumaczyć logiki tego wyboru. Zwłaszcza, że od dawna namaścili już kilku kardynałów na papieża z taką stanowczością i pewnością siebie, że właściwie należało się dziwić, dlaczego pracownia Gammarelli nie bierze już z nich miary, tylko tradycyjnie przygotowuje białą sutannę w trzech wersjach.
Gdy czyta się teraz medialne analizy sytuacji na konklawe sprzed kilku dni, widać, jak ogromną trudność mają współczesne media z opisywaniem rzeczywistości Kościoła. W ostatnich dniach mogliśmy czytać i słuchać wyłącznie o swarach, kłótniach i przepychankach wśród kardynałów, rzekomo podzielonych na zwalczające się koterie i frakcje. Pojęciami z języka polityki - konserwatywny, liberalny, wsteczny, postępowy - starano się opisać rzeczywistość, której istotą jest metafizyka, analizowanie rzeczywistości, ale także otwieranie się na światło Ducha Świętego, czego media w ogóle nie uwzględniają. Jeśli nawet dopuszczano takie głosy, zaraz opatrywano je ironicznym komentarzem, że katolicy muszą w ten sposób tłumaczyć, ale my wiemy lepiej - dodawano - o co w tym wszystkim chodzi. A chodzi o kasę i doczesną władzę nad światem.
Nie kładłbym wszystkich tych problemów tylko na karb niedouczenia i braku kompetencji dziennikarzy, choć obie te cechy towarzyszą nagminnie naszej profesji, co piszę w świadomości także własnych błędów, pomyłek i zaniedbań. Problem wydaje mi się szerszy. U podstaw współczesnego niezrozumienia Kościoła leży odrzucenie przez media sacrum i tajemnicy jako części naszej rzeczywistości. Także przekonanie, że mają one prawo wszystko natychmiast wiedzieć, ocenić oraz zaszufladkować. Kościół nie poddaje się tej presji i dlatego tak szczelnie izoluje kardynałów od zgiełku tego świata w momencie, kiedy mają podjąć decyzję o wyborze kolejnego następcy św. Piotra.
Konklawe pokazało, że kardynałowie potrafią również dotrzymać tajemnicy, co w naszych czasach przecieków i niedyskrecji także zasługuje na zauważenie oraz szacunek. Słusznie się mówi, że media są „czwartą władzą” we współczesnym świecie. Konklawe pokazało, że na szczęście „czwarta władza” nie ma władzy nad Kościołem. Dlatego największe media z całego świata, pomimo całej swej potęgi i przeświadczenia o możliwości zdobywania każdej informacji, musiały wpatrywać się w kominek nad Kaplicą Sykstyńską, aby dostrzec kolor unoszącego się nad nim dymu.
Andrzej Grajewski