Franciszek I: Zanim pobłogosławię was, proszę, byście wy pomodlili się za mnie i mi pobłogosławili. Kiedy nowo wybrany papież schylił przed 300 tys. tłumem głowę, na placu zaległa cisza. Wszystkim nam chyba płynęły po policzkach łzy. Papież Franciszek podbił nasze serca od razu.
Kiedy nowy papież pojawił się na balkonie bazyliki Św. Piotra, prawie 300 tys. osób oszalało z radości. „Francesco, Francesco!” – skandowali. Drobna figura w lśniącej bieli, z daleka, ale i na zbliżeniu z profilu, do złudzenia przypomina Pawła VI.
Spojrzał na tłum. Patrzył przez dłuższą chwilę, milcząc. Ogarniał setki tysięcy ludzi, którzy przybiegli tu dosłownie z wszystkich zakątków Rzymu. Czekaliśmy na ten moment od godziny 16. W deszczu i przenikliwym zimnie. Kiedy jednak pojawił się biały dym na dachu Kaplicy Sykstyńskiej, wszyscy, którzy chronili się przed deszczem pod kolumnadą Berniniego, rzucili parasole. Zaczęliśmy biec jak oszalali pod balkon bazyliki. Na placu zrobiło się gorąco. Nikt już nie zwracał uwagi na deszcz i ziąb. Ludzie skandowali Viva il Papa!
Cudem przedostaliśmy się pod sam balkon. Radość rozlewała się całymi strumieniami na placu. Kiedy w oknach Pałacu Apostolskiego zapalono światła, okrzyki wzniosły się jakby wyżej.
Na balkonie wreszcie pojawiła się drobna sylwetka kard. Pierra Taurana. Po pierwszych słowach „Annuntio vobis gaudium magnum" wzruszenie nie pozwalało mu dokończyć. Ale po samym „Habemus Papam!” wybuchła radość. Odczytywaliśmy z trudem nazwisko nowego Piotra naszych czasów. „Eminentissimum ac reverendissimum dominum, dominum Mario Georgium Cardinale Bergoglio” . Argentyńczycy od razu zerwali się i zaczęli wiwatować. Stojący obok mnie kapłan z Argentyny padł na kolana i głośno płakał: „Wielki Boże dziękuję Ci za papieża z Argentyny!!!”.
Kiedy usłyszeliśmy imię papieża, już go pokochaliśmy. Pierwszy raz w historii mamy Franciszka. To imię ujęło tu wszystkich do głębi. Włosi krzyczeli: che bello! Che gioia! (jak pięknie, jaka radość!).
„Módlmy się zawsze jedni za drugich. Jesteśmy braćmi. Chciałbym, by ta droga, na którą wchodzę, była owocna dla całego Kościoła” – mówił nowo wybrany papież.
W pierwszych zdaniach od razu pozdrowił papieża emeryta. Podkreślił, że chce „służyć Kościołowi”, „chcę być waszym sługą”.
– To bardzo silne, pełne pokory, poruszającej pokory, wezwanie. Nie z pozycji autorytetu, ale kolan – komentował na gorąco ks. Lombardi. – To bardzo radykalna, piękna droga. Od początku papież oddaje się na służbę każdemu z nas.
Ale kiedy Franciszek I poprosił nas o modlitwę i błogosławieństwo, płakaliśmy. Podbił nasze serca już w pierwszych minutach pontyfikatu. Takiego papieża można tylko kochać! Papież powiedział: „Chciałbym was pobłogosławić. Ale zanim to zrobię mam do was prośbę. Zanim biskup pobłogosławi lud, proszę, byście wy pomodlili się za mnie i mi pobłogosławili”
Rozległy się gromkie brawa! – Jakie piękne! – krzyczeli Włosi płacząc. Tu naprawdę emocje sięgały zenitu.
„Proszę Was więc o modlitwę w ciszy” – powiedział papież. Następnie schylił głowę. Na placu zaległa głęboka cisza. Trwała kilka minut. Modliliśmy się za nowy dar dla Kościoła. Po czym kard. Tauran zwrócił się z prośbą o błogosławieństwo do nowo wybranego papieża. Franciszek I pobłogosławił tłum i udzielił odpustu zupełnego wszystkim zgromadzonym na placu i oglądającym transmisję przez telewizję.
Po błogosławieństwie wysłuchaliśmy hymnów włoskiego i watykańskiego. Papież na zakończenie poprosił jeszcze raz o mikrofon: „Dziękuję wam bardzo za to ciepłe powitanie. Módlcie się za mnie. Jutro jadę do Matki Bożej, by oddać jej moją posługę. Niech ona weźmie to w swoje ręce!”
– Trudno na gorąco komentować – mówił mi kapłan z Argentyny. – Chrystus wybrał dla nas człowieka, który wróci do źródeł. Imię nie jest przypadkiem. To będzie powrót do pokory, uniżenia się, do miłości bezwzględnego oddania się człowiekowi i Bogu.
Kard. Bergoglio jest metropolitą Buenos Aires. Urodził się 17 grudnia 1936. W 1969 r., 13 grudnia wstąpił do zakonu Jezuitów. Był prowincjałem jezuitów w San Miguel, szybko został mianowany biskupem pomocniczym Buenos Aires. Był też przewodniczącym episkopatu Argentyny.
Wiemy, że Franciszek I już zadzwonił do Benedykta XVI. Jutro uda się z pielgrzymką prywatną do Matki Bożej. Nie wiadomo jednak gdzie. – To jest rzecz prywatna papieża – poinformował ks. Lombardi.
Franciszek I zaprosił już na pierwszą audiencję wszystkich akredytowanych na czas konklawe dziennikarzy. Przyjęliśmy to owacją na stojąco.
Joanna Bątkiewicz-Brożek