Aż 48 proc. Rosjan pozytywnie ocenia rolę Józefa Stalina w historii Rosji, a tylko 22 proc. odnosi się do niego zdecydowanie negatywnie - wynika z sondażu niezależnego Centrum Lewady. W 1998 r. negatywny stosunek do Stalina deklarowało 60 proc. obywateli Rosji.
"Odbiór Stalina w Rosji rzeczywiście jest różny. Dla jednych jest bohaterem, dla innych - zbrodniarzem" - skomentował te dane w rozmowie z PAP znany rosyjski historyk i popularny publicysta telewizyjny Nikołaj Swanidze. Jego zdaniem "jest to naturalne, ponieważ Rosja wciąż nie wypracowała twardego spojrzenia na swoją historię w XX wieku".
"Każdy ocenia ją w zależności od swojej pozycji społecznej, od tradycji swojej rodziny. A nasz kraj przy Stalinie składał się nie tylko z ludzi, których wtrącano do Gułagu i rozstrzeliwano, ale także z tych którzy wtrącali i którzy rozstrzeliwali. Ci, którzy rozstrzeliwali, przetrwali w lepszej kondycji od tych, których rozstrzeliwano" - powiedział.
"Istnieje więc punkt widzenia ludzi, którzy przy Stalinie nie tylko zdołali przetrwać, ale którym żyło się zupełnie dobrze. Punkt widzenia tych ludzi jest dzisiaj szeroko reprezentowany w Rosji" - podkreślił Swanidze.
W jego ocenie postać Stalina we współczesnej Rosji jest mitologizowana. "Dzieje się tak dlatego, że oficjalne stanowisko naszych władz dzisiaj sprowadza się do tego, że nie należy oczerniać naszej przeszłości; że nie należy - jak czynił to Aleksandr Sołżenicyn - przedstawiać historii Rosji w XX wieku jako pasma porażek i tragedii" - wskazał.
"Zgodnie z tym stanowiskiem były też zwycięstwa, na przykład - w wojnie z hitlerowskimi Niemcami; zbudowano także wielkie imperium. Taka interpretacja historii jest mile widziana, a ludzie, którzy się tym zajmują, są dobrze przyjmowani w kręgach władzy" - dodał historyk.
Zaznaczył, że "istnieje też inny punkt widzenia - ludzi, którzy nie mogą wybaczyć". "Przy czym nie chodzi im o samego Stalina - w końcu Stalin 60 lat temu umarł - lecz o jego metody, jego reżim, jego stylistykę. W Rosji są ludzie w różnym wieku, którzy nie akceptują tej stylistyki. Rozumieją, że jest ona nie tylko straszna i amoralna, ale także absolutnie destruktywna" - powiedział Swanidze.
"Dlatego kraj w ocenie Stalina jest podzielony na dwie części. A właściwie - nawet na trzy. Dlatego, że jest jeszcze duża grupa ludzi, którym wszystko jest absolutnie obojętne; którzy nie interesuje się historią i którzy w ogóle nie interesują się Stalinem. Takich ludzi również nie należy lekceważyć. Na ogół są oni słabo wykształceni i podatni na oficjalną propagandę. Prędzej czy później przyłączą się do obozu stronników Stalina" - oświadczył.
Według rosyjskiego historyka koncepcja lansowana przez zwolenników Stalina jest atrakcyjna dla określonych środowisk. "Jest to koncepcja imperialna, koncepcja oparta na przemocy. Był wielki Związek Radziecki, którego się bano i który szanowano. A kto zbudował ZSRR? Stalin!" - wyjaśnił.
Swanidze przyznał, że "jeśli porównywać z przełomem lat 80. i 90. to liczba stronników Stalina znacznie się zwiększyła". "W ostatnich 12-13 latach uczyniono wiele, aby usprawiedliwić i uwznioślić Stalina w oczach współczesnych obywateli Rosji. Propaganda państwowa w Rosji, która jest skoncentrowana na federalnych kanałach telewizyjnych, skłonna jest uszlachetniać Stalina. Nie tyle idealizować, ile poprawiać jego wizerunek: mówić, że - owszem - były niedostatki, brutalność, przegięcia, ale za to jakie imperium stworzył, jak wielki kraj zbudował!" - wskazał.
Historyk oznajmił, że nie widzi szans na to, aby w dającej się przewidzieć przyszłości w Rosji przeprowadzona została destalinizacja. "Dlatego, że obecne władze Rosji stawiają na - jak to określają - historię, z której należy być dumnym. Z ich punktu widzenia, historia, z której można być dumnym, to historia zwycięstw; historia chwały narodowej. A jeśli jest to historia chwały narodowej, to wówczas tragedii, które miały miejsce przy Stalinie, nie należy pokazywać w zbyt jaskrawym świetle. Dlatego, że są sprzeczne z tą koncepcją" - powiedział.
"Nie widzę więc szans na destalinizację w najbliższej przyszłości. Inna sprawa, że wszystko zależy od tego, jak będzie się układać sytuacja społeczno-gospodarcza w Rosji. Wszak w Niemczech Hitler był stosunkowo popularny do początku lat 60. Później kraj ten dzięki planowi Marshalla wszedł na normalne tory społeczno-gospodarcze. I to był koniec Hitlera w oczach mieszkańców Niemiec" - zauważył Swanidze.
"Myślę, że jeśli Rosja również wejdzie na normalne tory społeczno-gospodarcze, to zainteresowanie Stalinem też szybko przeminie. Nie wiemy jednak, kiedy to nastąpi" - dodał.
We wtorek, 5 marca, mija 60 lat od śmierci Stalina.
Swanidze otrzymał imię na cześć swojego dziadka Nikołaja Samsonowicza Swanidze, rozstrzelanego podczas stalinowskiej "wielkiej czystki" w 1937 roku działacza partyjnego, krewnego pierwszej żony Stalina - zmarłej w 1907 roku Jekatieriny Swanidze (urodziła tyranowi syna Jakowa, który w 1943 roku zginął w niemieckiej niewoli).
Jest cenionym historykiem i twórcą telewizyjnym. W latach 1997-98 był prezesem państwowego Komitetu ds. Radia i Telewizji. Jest autorem wielu telewizyjnych programów historycznych, w tym popularnego cyklu "Kroniki historyczne". Należy do grona najostrzejszych krytyków bolszewickiej przeszłości Rosji.
Zasiada w Radzie ds. rozwoju społeczeństwa obywatelskiego i praw człowieka, strukturze doradczej prezydenta Rosji, w której reprezentowani są przedstawiciele organizacji pozarządowych, w tym również krytycznych wobec Kremla, a także naukowcy i znani publicyści. Jest też członkiem Izby Społecznej, innego ciała doradczego przy prezydencie FR, skupiającego przedstawicieli lojalnych wobec Kremla organizacji pozarządowych.
Po wizycie Putina w Polsce we wrześniu 2009 roku, przy okazji obchodów 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej, Swanidze ostro skrytykował rosyjskiego przywódcę za niewskazanie tam Stalina jako ponoszącego winę za mord na polskich oficerach w Katyniu. Porównał to do nieumycia rąk "po wyjściu z wychodka".