Pod Szczekocinami ocalił jej życie

Pani Aneta Dziedzina, jedna z najciężej rannych osób w katastrofie kolejowej pod Szczekocinami, poszukuje współpasażera, który uratował jej życie.

Wracali w tym samym przedziale w pierwszym wagonie pociągu "Inter Regio" z Warszawy do Krakowa. Po zderzeniu oboje byli przygnieceni przez elementy wagonu. Pani Aneta miała między innymi pękniętą przeponę. Uwięziona pod dwoma metrami blachy nie mogła wołać o pomoc. - Udało mi się wyszeptać temu mężczyźnie do ucha, że jestem, żyję i nie mogę oddychać. On kierował całą akcja ratunkową, oczywiście będąc uwięzionym obok mnie. Zabronił wyszarpywać mnie z wagonu, bo leżałam na ziemi i chciano mnie wyciągać na zewnątrz. Całe szczęście, że mnie w ten sposób nie wydostano, bo przy urazach kręgosłupa mogłoby się to źle skończyć - mówi Informacyjnej Agencji Radiowej pani Aneta Dziedzina.

Gdy przyjechały zastępy strażaków, mężczyzna wskazał miejsce, gdzie leżała poszkodowana. Rozcinając poszczególne elementy wagonu kobietę udało się wyciągnąć na specjalnych pasach.

Choć Pani Aneta Dziedzina ma możliwość wglądu w akta sprawy, to nie czuje się na siłach, aby czytać zeznania wszystkich mężczyzn, którzy brali udział w katastrofie i akcji ratunkowej.

- Wracał z Warszawy z tygodniowego szkolenia, bo tyle w czasie jazdy zdążyłam się dowiedzieć. Jeszcze wiem, że miał na imię Maciek, albo Mikołaj i prawdopodobnie jest trenerem albo coachem. Miał czerwoną koszulę i siedział przodem do kierunku jazdy. Tyle udało mi się zapamiętać - dodaje pani Aneta.

Kobieta oprócz pękniętej przepony miała złamania kręgosłupa, miednicy, kości podudzia oraz uszkodzony staw biodrowy. Po długim pobycie w szpitalu i rehabilitacji udało się jej wrócić do sprawności i pracy jednej z krakowskich firm.

Rok temu pociągi TLK "Brzechwa" i Inter Regio "Matejko" zderzyły się czołowo w okolicach Szczekocin na łączniku Centralnej Magistrali Kolejowej. W wypadku zginęło 16 osób, a rannych zostało ponad 90. Według raportu Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych, bezpośrednią przyczyną katastrofy pod Szczekocinami były błędy dyżurnych ruchu w miejscowościach Starzyny i Sprowa, a także maszynistów prowadzących oba pociągi.

« 1 »

szb/IAR