Przez kilkadziesiąt lat wymazywano ich z narodowej pamięci.
01.03.2013 12:41 GOSC.PL
Jako bandyci mieli pozostać na śmietniku historii, w przenośni i dosłownie. Grzebano ich bowiem w jamach, gdzie później wrzucano śmieci. Do dzisiaj nie wiemy, gdzie spoczywają szczątki naszych bohaterów narodowych: rotmistrza Witolda Pileckiego, Łukasza Cieplińskiego, Hieronima Dekutowskiego. W PRL kultem otaczano ich katów, funkcjonariuszy bezpieki oraz innych tzw. „utrwalaczy” władzy ludowej. Z pamięcią o „żołnierzach wyklętych” walczono dlatego tak zajadle, gdyż ich postawa stawiała fundamentalne pytanie o legalność komunistycznego państwa.
Zbrojne podziemie po 1945 r. bazowało przede wszystkim na formacjach stworzonych w czasie II wojny światowej. Było to siła ogromna. W szeregach Armii Krajowej w połowie 1944 r. było zaprzysiężonych ponad 300 tysięcy członków, 80 tys. skupiały Bataliony Chłopskie, blisko 100 tys. walczyło w szeregach oddziałów należących do obozu narodowego. W tym czasie Armia Ludowa, systematycznie wzmacniana i dozbrajana przez Moskwę, liczyła zaledwie kilka tysięcy ludzi.
Stalin wiedział, że bez sowieckiego wsparcia, instalacja systemu komunistycznego w Polsce nie jest możliwa. Dlatego w połowie 1945 r. na terytorium Polski stacjonowało już 15 pułków NKWD, liczących ok. 35 tys. żołnierzy, dokonujących krwawej pacyfikacji polskiego podziemia.
Niewątpliwie komunistyczny terror i zniewolenia państwa były podstawowymi przyczynami, które spowodowały, że w lasach zaroiło się od oddziałów zbrojnych, choć wojna się kończyła. Szacuje się, że w powojennej konspiracji uczestniczyło ok. 180 tys. osób, tworzących ponad 340 oddziałów zbrojnych na terenie całej Polski w granicach pojałtańskich. Najliczniejsza była konspiracja z udziałem b. żołnierzy AK, która skupiła ok. 60 tys. członków, głównie działających w ramach Zrzeszania „Wolność i Niezawisłość”. 40 tys. liczyła konspiracja obozu narodowego, skupiona wokół Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, pozostałych skupiały różne organizacje lokalne oraz luźne oddziały zbrojne.
W walce z peerelowskim i sowieckim aparatem bezpieczeństwa zginęło blisko 9 tys. członków podziemia, 79 tys. aresztowano, z których – jak się szacuje – 21 tys. zmarło w więzieniach. Na karę śmierci skazano blisko 5 tys. osób, ponad połowę wyroków wykonano. Walka „Żołnierzy Wyklętych” była konspiracją rozpaczy. Walką nie tyle o niepodległość, gdyż na to szansę z każdym dniem były mniejsze, ale o zachowanie minimum substancji narodowej i przygotowanie kadr przyszłego powstania, gdyż wielu jej uczestników wierzyło, że międzynarodowy konflikt jest tylko kwestią chwili.
Podłe było zachowanie Zachodu wobec tych ludzi. Alianci sprzedali ich Stalinowi, a jednocześnie podtrzymywali wśród nich iluzję o możliwości rychłego, nowego starcia, pragnąc wykorzystać ich w działalności dywersyjnej i szpiegowskiej.
„Żołnierze Wyklęci”, walczący o wolność często od jesieni 1939 r., dopiero dzisiaj mogą liczyć na naszą pamięć. Jak trafnie ujął to prof. Henryk Elzenberg, sens ich walki powinien być mierzony nie szansami na zwycięstwo, lecz wartościami, w obronie których tę walkę podjęli.
Andrzej Grajewski