Nie wiem o nim wiele, ale zdążył już poruszyć moje serce kilkakrotnie.
13.03.2013 22:51 GOSC.PL
Po pierwsze: imię Franciszek. Brzmi jak wezwanie do ubóstwa i odnowienia Kościoła. To, że w Argentynie nazywają go „ubogim jezuitą”, zdaje się to potwierdzać.
Po drugie: modlitwa za poprzednika. Zwrócenie uwagi na ciągłość tradycji, słuchanie mądrości Kościoła.
Po trzecie: wspólnota. „A teraz rozpoczynamy tę wspólną wędrówkę – biskup i lud”. I tu gest niezwykły: nim biskup Rzymu ten lud pobłogosławi, najpierw sam skłania przed nim głowę, pochyla się wyraźnie, prosząc o modlitwę.
Po czwarte: cisza. Wybór formy modlitwy też wydaje się znaczący. W rozkrzyczanym świecie nowy papież wzywa do uważnego wsłuchiwania się w głos Boga i w siebie nawzajem.
Wszystkie te gesty łączy jedno: pokora. Może to właśnie jest lekarstwo dla rozedrganego, chorego z egoizmu świata? Serce podpowiada mi, że to może być wielki pontyfikat.