Siostry św. Józefa z Cluny. Anna Maria Javouhey miała sen. Widziała w nim zgromadzenie, które opiekowało się dziećmi o różnych kolorach skóry. Nic z tego nie rozumiała, bo w XVIII wieku nie było telewizji i na francuskiej wsi nikt nie miał pojęcia, że są ludzie inni niż biali.
Nie miała też pewnie pojęcia, że kiedyś odrodzi się Polska, do której w XX wieku przyjadą jej siostry. To, co wydawało się jej najważniejsze, to znaleźć sposób, by służyć Panu Bogu. Był rok 1798, gdy 19-letnia Anna Maria zaczęła szukać jakiegoś zgromadzenia dla siebie. Odwiedzała różne zakony, próbując odczytać, czy to ten, do którego czuje powołanie. – Ciągle miała jednak przekonanie, że to nie jej miejsce. Może jej bliscy patrzyli na nią podejrzliwie, ona jednak się tym nie przejmowała. Pomyślała w końcu, że skoro nie może znaleźć nic dla siebie, to widocznie Pan Bóg chce, by założyła nowe zgromadzenie – opowiada siostra Małgorzata Demenga.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agnieszka Gieroba