Sobór jest dziś bardziej aktualny niż dawniej, ale wymaga hermeneutyki ciągłości
Liturgia – wyraz autentycznej wiary i obecności sacrum
Jak sam zaznaczył, choćby w drogiej mu dziedzinie liturgii „w wielu miejscach nie stosowano się wiernie do przepisów nowego Mszału, ale wręcz rozumiano je jako zgodę, a nawet zobowiązanie do twórczości, która często prowadziła do zniekształcenia liturgii poza dopuszczalne granice”. Ubolewał, że reforma liturgiczna była pojmowana jako twór ludzki, jako proces badawczy w laboratorium, jako owoc wyobraźni i kreatywności, słowa-wytrychu tamtych czasów. Benedykt XVI dążył, by liturgia była skierowana na Boga, a nie na nas. Znaczące są tu gesty wprowadzane do liturgii przez papieża: kierunek odprawiania Mszy, krzyż w centrum ołtarza, komunia przyjmowana na klęcząco, śpiew gregoriański, miejsce na milczenie, piękno sztuki sakralnej.
Dbał także o wprowadzenie adoracji eucharystycznej będąc przekonanym, że wobec prawdziwej obecności Pana najwłaściwszą jest postawa zadziwienia i adoracji. Zmian tych Benedykt XVI dokonywał według logiki rozwoju w nawiązaniu do przeszłości. Nie mamy więc do czynienia z zerwaniem ani z przeciwstawieniem w stosunku do poprzednich pontyfikatów. Ponadto wprowadzone przez papieża zmiany miały służyć pobudzaniu prawdziwego ducha liturgii, tak jak życzył sobie tego Sobór Watykański II, dla którego „wewnętrzne piękno liturgii ma jako swój właściwy podmiot Chrystusa zmartwychwstałego i uwielbionego w Duchu Świętym, który włącza Kościół w swoje działanie.
W adhortacji apostolskiej „Sacramentum caritatis” z 22 lutego 2007 roku Benedykt XVI nauczał : „Związek pomiędzy tajemnicą, w którą się wierzy, i tajemnicą, którą się celebruje, wyraża się w sposób szczególny w teologicznej i liturgicznej wartości piękna. Liturgia bowiem, jak i zresztą Objawienie chrześcijańskie, ma wewnętrzny związek z pięknem: jest «veritatis splendor». (...) Odnoszenie się do atrybutu piękna nie jest jedynie estetyzmem, ale jest sposobem docierania do nas prawdy o miłości Boga w Chrystusie poprzez piękno. Fascynuje nas i porywa, odrywając nas od nas samych i pociągając nas ku naszemu prawdziwemu powołaniu: ku miłości. (...) Prawdziwym pięknem jest miłość Boga, która definitywnie objawiła się nam w tajemnicy paschalnej. Piękno liturgii jest częścią tej tajemnicy; ona jest najwyższym wyrazem chwały Bożej i stanowi, w pewnym sensie, otwarcie się Nieba ku ziemi. (...) Piękno nie jest więc jedynie czynnikiem dekoracyjnym liturgii; ono jest jej elementem konstytutywnym, gdyż jest atrybutem samego Boga i Jego Objawienia”. W ten sposób wskazywał, że liturgia jest miejscem w którym doświadcza się widzialności jako Kościoła: „jest ona aktem, w którym wierzymy, że Bóg wkracza w naszą rzeczywistość i możemy Go spotkać, dotknąć. Jest aktem, w którym wchodzimy w kontakt z Bogiem: przychodzi On do nas, a my jesteśmy przez Niego oświeceni. Z tego względu, kiedy w refleksji na temat liturgii koncentrujemy naszą uwagę jedynie na tym, jak uczynić ją pociągającą, interesującą i piękną, grozi nam zapomnienie o tym, co istotne: liturgię sprawuje się dla Boga, a nie dla nas samych, jest ona Jego dziełem: On jest podmiotem a my musimy się na Niego otworzyć i pozwolić, aby prowadził nas On i Jego Ciało, którym jest Kościół” - uczył Benedykt XVI w katechezie 3 października ub. roku.
Papież dostrzegał ciągłość liturgii na przestrzeni dziejów. „To, co dla poprzednich pokoleń było święte, również dla nas pozostaje święte i wielkie i nie może być nagle całkowicie zakazane lub, tym bardziej, uznane za szkodliwe” - tłumaczył zezwalając na powszechne użycie liturgii łacińskiej sprzed reformy II Soboru Watykańskiego na mocy Listu Apostolskiego w formie motu proprio Summorum pontificum z 7 lipca 2007 roku. Jednocześnie nie ukrywał, że warunkiem uregulowania statusu kanonicznego Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X jest uznanie przez nich całej nauki Kościoła, w tym dokumentów Vaticanum II oraz nauczania wszystkich kolejnych papieży bez wyjątków, a także ważności Mszy św. sprawowanej w językach narodowych według „Mszału Pawła VI”. Jak wiemy kwestii włączenia tej grupy do pełni Kościoła nie udało się jemu doprowadzić do końca i pozostawił ją swojemu następcy.
Cóż trwałego pozostanie z dziedzictwa Benedykta XVI?
Decyzja o rezygnacji ze Stolicy Piotrowej z dniem 28 lutego 2013 roku dla wszystkich czerpiących z duchowego bogactwa Papieża Benedykta jest nawet, jeśli zrozumiała po ludzku, to mimo wszystko bolesna. Wsłuchując się w jego głos byliśmy prowadzeni ku głębi tajemnic Bożych. Będąc augustynikiem, to być może uznał za innym wybitnym uczniem Biskupa Hippony, św. Tomaszem z Akwinu, że „to wszystko słoma”, że najważniejsze jest osobiste zanurzenie się w kontemplacji. Wiele jego homilii, zwłaszcza wygłaszanych z okazji Triduum Paschalnego, czy innych ważnych wydarzeń w życiu Kościoła określono mianem „małych encyklik”. Ojciec Święty z zamiłowaniem tłumaczył znaczenie opisów biblijnych oraz tekstów liturgicznych. Jego teksty będą bogatą duchową strawą dla chrześcijan XXI wieku a pewnie i następnych stuleci.