"Tak" dla pigułki, która… nie istnieje - mówią niemieccy biskupi
- Zgromadzenie Ogólne Konferencji Episkopatu Niemiec stwierdza, że w katolickich szpitalach kobiety, które padły ofiarą gwałtu, oczywiście powinny otrzymać pomoc ludzką, medyczną, psychologiczną i duszpasterską. Do nich może należeć stosowanie „pigułki po”, o ile ma ono zastosowanie antykoncepcyjne, a nie aborcyjne – można przeczytać w oświadczeniu niemieckich biskupów.
Pojawiło się ono po tym, jak jeden z katolickich szpitali w Kolonii odmówił prawdopodobnie zgwałconej kobiecie podania „pigułki po”. Miejscowy arcybiskup kard. Joachim Meisner przeprosił kobietę za to i stwierdził, że stosowanie antykoncepcji po gwałcie jest dopuszczalne, pod warunkiem, że nie utrudnia ono zagnieżdżenie się w macicy już zapłodnionej komórki jajowej. – Metody medyczno-farmaceutyczne, które skutkują śmiercią płodu, nie mogą być stosowane – twierdzą niemieccy biskupi.
Po ogłoszeniu tego oświadczenia w niemieckich kręgach katolickich zawrzało. Portal Kath.net przypomina, że nie istnieje „pigułka po”, która nie groziłaby zabójstwem już zaistniałego życia. – W przypadku „pigułki po” nie można w 100 procentach wykluczyć uniemożliwienia zagnieżdżenia się zapłodnionej komórki jajowej. Jeśli stosuje się ją wystarczająco wcześnie, przed owulacją, nie powinna ona mieć skutku aborcyjnego, gdyż owulacja nie dochodzi do skutku. Jednak gdy preparat stosuje się po owulacji, to sytuacja jest niejasna, gdyż nie da się dokładnie badać in vivo i wyniki mogą być częściowo niedokładne – powiedziała portalowi ginekolog prof. Doris Maria Gruber.
Przeczytaj komentarz Stefana Sękowskiego "Biskupie science fiction".
Stefan Sękowski