W miejscach, gdzie po wojnie więziono, torturowano i zabijano członków polskiego ruchu niepodległościowego, teraz mieszczą się mieszkania, szkoły, banki, pizzerie, biura poselskie, a nawet dyskoteka. Polska jako jedyny postsowiecki kraj nie doczekała się muzeum upamiętniającego ofiary zbrodni komunistycznych.
W wydanym przez Instytut Pamięci Narodowej opasłym tomie „Śladami zbrodni” szczegółowo opisano 210 miejsc, gdzie w latach 1944–56 sowieccy i polscy komuniści krwawo rozprawiali się z niepodległościowym podziemiem. Na podstawie zachowanych dokumentów i relacji świadków IPN odszukał i udokumentował ich ponad 550, ale z pewnością będzie tego więcej, bo prace nadal trwają. W dawnych siedzibach UB, GZI, NKWD, NKGB – aresztach, więzieniach, ale i niepozornych prywatnych domach i willach o odpowiednio dużych piwnicach – przetrzymywano, przesłuchiwano, torturowano, a często także zabijano i grzebano członków AK i innych niepodległościowych organizacji. Zdarzało się, że były to budynki w czasie wojny zajęte przez Niemców, potem przejęte przez Sowietów, aż wreszcie zasiedziałe przez UB. – Terror i zbrodnie były wpisane w tryb tzw. utrwalania władzy ludowej w Polsce. W wielu miejscach krew jeszcze nie obeschła po ofiarach zbrodni niemieckich, kiedy Sowieci zaczynali tam mordować polskich patriotów – podkreśla dr Tomasz Łabuszewski z IPN, koordynator projektu „Śladami zbrodni”. Do teraz wiele rodzin nie wie nic o bliskich zaginionych już po wojnie – nie ma wyroku śmierci, aktu zgonu, nie wiadomo, gdzie pochowano ciało… Wedle szacunków IPN liczba ofiar zbrodni komunistycznych z lat 1944–56 może sięgać nawet 50 tys.! Ponad 250 tys. osób przeszło przez komunistyczne więzienia. Historycy ścigają się z czasem, który zwłaszcza po 1989 r. zaciera ślady komunistycznych zbrodni. W większości wyryte na murach więzienne inskrypcje zamalowano lub pokryto nowym tynkiem. Przeprowadzono remonty, przebudowy. Wiele budynków wyburzono, a na ich miejscu stoją teraz apartamentowce, stacje benzynowe czy domy handlowe.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Joanna Jureczko-Wilk