Wśród możliwych następców Benedykta XVI watykaniści wielokrotnie wymieniają niemal najmłodszego wiekiem członka Kolegium Kardynalskiego, 55-letniego arcybiskupa Manili, Luisa Antonio Gokima Tagle.
Jak podkreślają jest on zdolnym kaznodzieją, któremu nie brakuje wizji, sił duchowych i fizycznych. Syn Chinki często jest określany jako „Wojtyła z Azji”.
Filipiński purpurat na wszelkie pogłoski dotyczące możliwości wybrania go na papieża odpowiada, że są poważniejsze sprawy, o które trzeba się troszczyć i wzywa Kościół do „zbiorowego rachunku sumienia”.
Urodzony 21 czerwca 1957 r. w Manili Tagle, jest arcybiskupem stolicy Filipin od 13 października 2011 roku. Ale biskupem jest już od 2001 roku, kiedy Jan Paweł II mianował go ordynariusze diecezji Imus. Jest on znany jest ze swej otwartości i radosnego charakteru. Łatwo się wzrusza, czego dowiódł podczas konsystorza, 24 listopada ub. roku, gdy otrzymując biret kardynalski rozpłakał się. Jest też wytrawnym teologiem, absolwentem uniwersytetów w Waszyngtonie i Rzymie. Stoi na czele Komisji Nauki Wiary Konferencji Biskupów Katolickich Filipin, a w latach 1997-2001 był członkiem Międzynarodowej Komisji Teologicznej przy Kongregacji Nauki Wiary. Chętnie korzysta z nowoczesnych środków przekazu: ma swój cotygodniowy program w telewizji, a jego profil na Facebooku zyskał już ponad 100 tys. fanów. Uchodzi za jedynego duchownego, który doprowadza obecnego papieża do śmiechu.
Obaj znają się od 15 lat. Kard. Tagle pamięta, jakie wrażenie zrobił na nim pokora ówczesnego kard. Josepha Ratzinegra, który podczas zgromadzenia Synodu Biskupów dla Azji przyznał w rozmowie z nim, że poruszane tam zagadnienia są tak złożone, iż nawet nie wie, co powiedzieć i będzie musiał je przestudiować.
Odnosząc się do niedawnego zgromadzenia synodu poświęconego nowej ewangelizacji, filipiński purpurat wskazuje, że rozpalenie na nowo płomienia wiary w krajach chrześcijańskiego Zachodu jest jednym z kluczowych wyzwań Kościoła. Według hierarchy, troska ta wynika nie może być uważana za eurocentryczną, gdyż wraz z urbanizacją i rozwojem gospodarczym sekularyzacja rozprzestrzenia się szybko na innych kontynentach, także w Azji.
Jako że sekularyzacja oznacza „próbę powiedzenia przez świat: «Nie potrzebujemy Boga»”, jest ona zmartwieniem nie tylko Kościoła, ale wszystkich religii. Jednak - zdaniem kard. Tagle - bardziej niż oddalać od siebie sekularyzację, Kościół powinien uznać, że w swej „zdrowej” formie może ona pomóc w wypełnianiu jego misji, np. poprzez wzmocnienie wolności religijnej.
Przede wszystkim jednak Kościół powinien „szukać dusz” i podjąć „zbiorowy rachunek sumienia”. Choć bowiem ważne jest analizowanie trendów, które „zaciemniają blask wiary”, Kościół powinien także patrzeć na siebie. - Może nasza grzeszność, nasze niedbalstwo, nasz brak gorliwości, nasz brak zaangażowania, brak radości wynikającej z wiary, skandale były bolesne dla ludzi, prowadząc ich do zdystansowania się od Kościoła - zastanawia się filipiński purpurat.
W sytuacji, gdy w wielu krajach Zachodu zmniejsza się liczba katolików, kard. Tagle wzywa Kościół, by nie bał się być mniejszością, co - jak przypomina - jest zupełnie normalne w niektórych częściach Azji. - Czasem Kościół jest bardziej żywotny, gdy ma się kaplicę z zaledwie pięcioma parafianami... Nie możemy oceniać życia lub śmierci Kościoła tylko na podstawie liczb - przestrzega arcybiskup Manili.
Jak zauważa największy włoski dziennik „Corriere della Sera” właśnie w pierwszych dniach marca ukaże się po włosku książka filipińskiego purpurata, „Ludzie Paschy. Wspólnota chrześcijańska, proroctwo nadziei”. Gian Guido Vecchi zauważa, iż kard. Tagle chętnie cytuje zamordowanego w 1968 roku pastora Martina Luthera Kinga, i jego znane powiedzenie „Mam marzenie”, wskazując, że świat potrzebuje idei. Przypomina, że podczas październikowego Synodu mówiąc do biskupów Zachodu, ubolewających z powodu coraz większej laicyzacji, kryzysu wiary itd. stwierdził on, że narzekania te przypominają chorego, który nieustannie narzeka na swoją chorobę i przypomina o niej innym. Sprawia to, że czuje się on rzeczywiście gorzej – a to samo dotyczy Kościoła. Wskazywał na konieczność wsłuchania się w ludzkie wypowiedzi i odważnego świadczenia swej wiary.