Caravaggio – znacie? Takie sobie, nie? Domy stare, uliczki wąskie…
No dobra, jasne, że nie chodzi o włoskie miasteczko Caravaggio, tylko o malarza. Dziś mało kto by wiedział o miasteczku, gdyby się tam ten malarz nie urodził. Tak to czasem bywa, że człowiek jest sławniejszy od kury… od jajka… W każdym razie jakoś tak. Tak czy inaczej, Michelangelo Merisi da Caravaggio stał się o wiele sławniejszy niż miasto, z którego się wykluł. Słusznie zresztą, bo był naprawdę dobry w pędzlu, jeszcze lepszy niż w gębie i pięści. Te dwie ostatnie rzeczy akurat przysporzyły mu wiele problemów, zwłaszcza gdy opuścił swoje rodzinne miasteczko i znalazł się w Rzymie. Osobliwy żywot tam prowadził. W nocy włóczył się po mieście z podejrzanymi typami, a w dzień malował i sprzedawał swoje obrazy za grosze. Często było tak, że przychodził do knajpy i rysował na poczekaniu czyjś portret, za co dostawał kolację. I pomyśleć, że dziś za jeden taki rysunek mógłby opłacić kolacje do końca życia. Bo też Caravaggio okazał się jednym z najwybitniejszych artystów w historii. Nikt tak wcześniej nie malował. Jego dzieła są wyraziste, kolory mocne, śmiałe, postacie tak żywe, że niemal chciałoby się z nimi rozmawiać. A do tego była w tym myśl, emocja, były ukryte znaczenia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franek fałszerz