Doświadczyłam mocy tych słów, gdy niedługo po ukończeniu studiów aktorskich grałam postać zhańbionej kobiety.
W moim życiu panował wówczas zamęt. W silnych emocjach zmieniłam tekst sztuki. Nikomu jednak nie przeszkadzało, gdy przerażona grzesznica, widząc tłum z krucyfiksem i siekierą, płakała głośno w kierunku pasyjki: „Jezu!!!”. Wybawił ją i mnie. Wciąż wskazuje mi drogę. Coś odebrał, coś dał w zamian, otworzył oczy, ochronił przed samozniszczeniem. Każdego prowadzi inaczej, nie da się odgadnąć Jego planów. Choć dziwne te ścieżki, nie zawsze zgodne z moim planem. Ale pomaga mi Faustynowe: „Jezu, ufam Tobie!”. Jezus spełnia też moje prośby, ale trzeba je sobie...wypłakać. I ufać.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Magdalena Dziembowska