Wielki Post zaprasza pod krzyż Zbawiciela. Chodzi o takie patrzenie na Ukrzyżowanego, które wywołuje wstrząs, nawraca. A może nawet więcej. Czy będziesz mieć odwagę przytulić się tak mocno do krzyża, by poczuć puls miłości Boga?
Maria Magdalena nie stoi pod krzyżem Chrystusa. Ona go obejmuje, przytula się mocno do jego skrwawionej belki, tuż poniżej przebitych nóg Skazańca. Taki wizerunek utrwalił się w chrześcijańskiej ikonografii. Jest w tym obrazie coś niezwykle wymownego. Ta, która tak bardzo ukochała Chrystusa, która doświadczyła zarówno ciemności grzechu, jak i mocy przebaczenia, która szła z Nim wiernie aż na Golgotę… Ona rozumie więcej niż inni. Widzi sercem. Czy można inaczej patrzeć na krzyż? Można, oczywiście. Tylko wtedy zobaczy się niewiele albo nic. Aby usłyszeć to, co mówi krzyż Chrystusa – o ludzkim losie, o mnie, o życiu, o miłości, wreszcie o Bogu – trzeba zrobić to, co Magdalena. Chwycić go mocno w obie dłonie, objąć, przytulić się, ucałować. Przylgnąć do tego najszlachetniejszego drzewa ze swoimi grzechami, z cierpieniem, z samotnością, z ciężarem powołania, z tym, co w tobie wyje, krwawi, co tkwi w sercu jak zadra…
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ks. Tomasz Jaklewicz