Trwa medialna kanonada wokół zapowiedzianej abdykacji Benedykta XVI. Szkoda, że pośród wielu pytań i komentarzy więcej znowu sensacji i socjo-eklezlanych analiz, niż spokojnej refleksji z perspektywy wiary (bez której, jak by nie było, urząd papiestwa nie ma racji bytu).
11.02.2013 16:24 GOSC.PL
Co tu ukrywać, dzień, w którym Benedykt XVI poinformował o swojej decyzji złożenia urzędu, niejednemu przysporzył emocji. Jednak obserwując medialne reakcje, zastanawiam się, czego po prawdzie szukamy? Chleba, na który wskazuje Benedykt XVI? Czy raczej to czas kolejnych igrzysk? Przepraszam, ale w kontekście trwającego od długiego czasu ostrzału Kościoła, całe to obecne wokół-papieskie zamieszanie wydaje się jakoś płytkie.
Znamienne, że Papież, który przez czas swego pontyfikatu był (jeszcze jest) obiektem wielu niewybrednych ataków, z nauczania którego skrzętnie wyjmowano to, co dało się zręcznie zmanipulować, dziś jest numerem jeden pośród tematów dnia. Szkoda, że nie wzbudzały takiej fali zainteresowania papieskie pielgrzymki, niedzielne nauczania, encykliki, czy choćby ostatnie poparcie dla ogólno-europejskiej akcji "One of us" , na rzecz ochrony godności ludzkiego życia.
Teraz jednak powracają odgrzewane twierdzenia o konserwatyzmie Benedykta, czy pompatyczne pytania o dalszy kierunek Kościoła. A o Chrystusie, który jest Drogą, na którego wskazuje Papież (i Kościół od początku) jak cisza tak cisza. Chrystus medialny nie jest. Papież mówiący o Chrystusie medialny nie jest. Papież rezygnujący z urzędu - ten temat to łakomy kąsek.
A gdyby tak powiązać ogłoszenie papieskiej decyzji, z akurat obchodzonym wtedy Dniem Chorego, którego wagę podkreśla Benedykt XVI. Tylko, że wtedy trzeba by "pochylić się" nad papieskim nauczaniem, przestać "filozofować" nt. miejsca Kościoła (zwłaszcza będąc poza jego widzialnymi strukturami) we współczesnym świecie etc, etc. Wtedy otwiera się całkiem inna perspektywa... (polecam komentarz Joanny Kociszewskiej: Nie jesteś opuszczony ani niepotrzebny)
I ostatnia refleksja - dotycząca pokusy nastroju duchowego osierocenia. Myślę, że ten dzień jest dobrym egzaminem dojrzałości wiary oraz doświadczenia dynamiki i powagi daru wolności. Umiejętności przyjęcia wolnej decyzji Papieża, i intencji jakie jej towarzyszą (bez oceniania i doszukiwania się podtekstów); a zarazem doświadczania wolności (nie wykluczającej miłości) od przywiązania do ludzkich ikon, których zapewne potrzebujemy.
Owszem, potrzebujemy widzialnych punktów odniesienia, ale Jedynym który daje nam światło, i na którego w każdym dniu swej posługi wskazuje Benedykt XVI jest Zmartwychwstały Jezus Chrystus. I On "nie zostawia nas sierotami".
"Nie lękajcie się, oto jestem z Wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20).
Krzysztof Błażyca