Informacja o rezygnacji Benedykta XVI przyszła w trakcie pisania przeze mnie komentarza. Pozostaje tylko powiedzieć: dziękujemy za ostatnie 7 lat posługi. I jesteśmy z Tobą modlitwą. Nie jesteś ani opuszczony ani niepotrzebny.
Światowy Dzień Chorego od lat jest okazją do poruszania dwóch tematów: z jednej strony przywoływania przykładu miłosiernego Samarytanina, z drugiej – wezwania do samych chorych. Benedykt XVI w swoim orędziu pisze: Wszystkim pragnę przekazać pełne otuchy słowa ojców Soboru Watykańskiego II: „Nie jesteście opuszczeni czy niepotrzebni: jesteście powołani przez Chrystusa, wy jesteście Jego przejrzystym obrazem”.
To jeden z ostatnich dokumentów Benedykta XVI. Dziś papież ogłosił swoją rezygnację z urzędu. Z powodu podeszłego wieku moje siły nie są już wystarczające, aby w sposób należyty sprawować posługę Piotrową – oświadczył wobec Kolegium Kardynalskiego. Jestem w pełni świadom, że ta posługa, w jej duchowej istocie powinna być spełniana nie tylko przez czyny i słowa, ale w nie mniejszym stopniu także przez cierpienie i modlitwę. Tym niemniej, aby kierować łodzią św. Piotra i głosić Ewangelię w dzisiejszym świecie, podlegającym szybkim przemianom i wzburzanym przez kwestie o wielkim znaczeniu dla życia wiary, niezbędna jest siła zarówno ciała, jak i ducha, która w ostatnich miesiącach osłabła we mnie na tyle, że muszę uznać moją niezdolność do dobrego wykonywania powierzonej mi posługi – stwierdził.
Tym bardziej warto przyjrzeć się słowom jednego z ostatnich jego dokumentów. Nie jesteście niepotrzebni. To prawda. Kościół potrzebuje modlitwy i ofiary naszego cierpienia. Warto przypomnieć: nie chodzi o „produkcję” cierpienia. Jest go na świecie już i tak zbyt wiele. Chodzi o przyjęcie tego, którego uniknąć nie można i nadanie mu sensu. Skoro już jest i niczego z tym zrobić nie mogę, to zamiast się buntować (co nie przyniesie nic dobrego ani mnie ani innym) mogę zrobić z niego użytek.
Nie chodzi tylko o cierpienie fizyczne. Nie mniej dolegliwy jest ból duchowy. Poczucie osamotnienia, zdrady, porzucenia, lekceważenia, poniżenia, krzywdy… To cierpienie również można ofiarować. I nie znaczy to, że trzeba przestać walczyć z jego przyczyną.
Ale jest jeszcze w papieskim – soborowym – zdaniu drugie stwierdzenie, budzące opór. Nie jesteście opuszczeni. Owszem, Kościół się modli. Owszem, istnieją duszpasterstwa chorych. Owszem, wielu ludzi angażuje się, by komuś pomóc, wesprzeć w trudnościach. Ale ciągle wielu cierpiących żyje w poczuciu opuszczenia. Istotnie, można to ofiarować Bogu. Bóg jest w stanie wyprowadzić dobro z każdego zła i każdego naszego zaniedbania. Ale to nie powód, by w nich trwać.
Rok Wiary, który przeżywamy, stanowi sprzyjającą okazję, aby wzmóc diakonię miłości w naszych wspólnotach kościelnych, tak by każdy stał się miłosiernym samarytaninem dla drugiego, dla człowieka, który jest obok nas – pisze Benedykt XVI. To bardzo ważne zadanie, także w perspektywie ewangelizacyjnej. Tym, co gorszy ludzi i odpycha od Kościoła nie jest tylko postawa księży. Dużo częściej postawa nas samych – obojętność, brak ewangelicznego pośpiechu, by nieść pomoc drugiemu człowiekowi.
Informacja o rezygnacji Benedykta XVI przyszła w trakcie pisania przeze mnie komentarza. Pozostaje tylko powiedzieć: dziękujemy za ostatnie 7 lat posługi. I jesteśmy z Tobą modlitwą. Nie jesteś ani opuszczony ani niepotrzebny.
Joanna Kociszewska