Obowiązki publiczne wymagają osobistej odpowiedzialności.
Ciekawa rzecz: im więcej jakaś stacja mówi o pluralizmie i prawach mniejszości – tym głośniej domaga się odwołania ministra Gowina z rządu za to, że ośmielił się sprzeciwić większości w swojej partii. Obrońcy wolności coraz częściej skarżą się na brak dyscypliny w rządzie i w partii rządzącej. Najbardziej zgorszyło ich stanowisko ministra sprawiedliwości w sprawie niekonstytucyjności ustaw konkubinackich. Ci sami ludzie, którzy tyle mówią o wolności jednostki, zaczęli zaprzeczać prawu ministra do formułowania samodzielnych opinii. Tymczasem to właśnie wypełnienie obowiązków publicznych wymaga niejednokrotnie osobistej odpowiedzialności i osobistych przekonań. Na tym polega zarówno republikańska koncepcja państwa, jak i porządek ustrojowy Rzeczypospolitej. Niezależnie bowiem od całkowitej tożsamości stanowisk Jarosława Gowina i Sądu Najwyższego – każdy minister ma obowiązek mieć własne przekonania konstytucyjne, bo każdy składa osobistą przysięgę dochowania „wierności postanowieniom konstytucji” oraz że „dobro ojczyzny i pomyślność obywateli” będzie wyznaczać kierunek jego polityki. Premier może ministrów zwalniać ze stanowisk, ale nie może ich zwolnić z osobistego obowiązku kierowania się normami konstytucji i dobrem Polski. Presja na ministrów, by zamiast myśleć o Polsce – myśleli o wyborczej strategii i ambicjach premiera Tuska, to nic innego jak permanentny zamach stanu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marek Jurek