Związki partnerskie to promocja homoseksualizmu

Ks. prof. Sobański o związkach partnerskich. Czy i jego „Gazeta Wyborcza” oskarży o obskurantyzm?

Sądzę, że pożyteczne w dyskusji nad instytucjonalizacją związków partnerskich byłoby przytoczenie argumentów mojego zmarłego już promotora ks. prof. Remigiusza Sobańskiego, wybitnego prawnika i filozofa prawa, jednego z nie tak licznych polskich prawników, cenionych i często cytowanych poza granicami naszego kraju. Nie będę próbował udawać, że potrafię lepiej od niego wyrazić sedno sprawy. Posłużę się więc cytatami.

Ks. prof. Sobański pisał, że „różnic między takimi związkami a małżeństwem nie da się ukryć. Różnica płci nie dotyczy cech drugorzędnych (jak np. kolor skóry), lecz umożliwia zawarcie związku zdatnego do prokreacji zapewniającej następstwo pokoleń”. Ta różnica sprawia, że związki partnerskie i małżeństwa nie mogą być traktowane równo (jak się dziś proponuje we Francji) czy prawie równo (jak to się - na razie jeszcze - postuluje w Polsce). Dlaczego? „Podstawowa zasada stosowania prawa brzmi bowiem, że to, co równe, należy traktować równo, zaś to co nierówne, należy traktować nierówno” – odpowiada ks. prof. Sobański.

Znakomity prawnik wiernie, jak sądzę, przedstawia poglądy zwolenników instytucjonalizacji związków partnerskich, gdy pisze, że jej głównym uzasadnieniem ma być równość. „Równość ta ma się opierać na równości preferencji seksualnych: kto ma heteroseksualne, wchodzi w związek z osobą płci odmiennej, kto ma homoseksualne, wchodzi w związek z osobą tej samej płci. Bo - powiada się - nie ma żadnych podstaw ku temu, by heteroseksualizm uważać za stan normalny, czyli za normę, zaś homoseksualizm za stan odbiegający od normalności. Argumentujący wpadają jednak w sprzeczność, gdyż twierdzą z jednej strony, że ani prawo, ani moralność nie powinny ograniczać natury ludzkiej, a zarazem odmawiają naturze jakiejkolwiek siły normatywnej” – zauważył ks. prof. Sobański.

„Trudno nie zgodzić się ze zdaniem, że nikogo, w tym oczywiście homoseksualistów czy lesbijki, nie wolno dyskryminować. Ale też nie ma w Europie prawa, które zabraniałoby im zawrzeć małżeństwo.  (…) Czy to, że komuś małżeństwo nie odpowiada, względnie ktoś preferuje związek innego rodzaju lub nawet uważa się za niezdolnego do związku z osobą płci odmiennej, może być wystarczającym powodem do zmiany definicji małżeństwa? – pytał retorycznie.

Już przed 9 laty, gdy publikował cytowany tekst w „Forum Iuridicum”, ks. prof. Sobański nie miał złudzeń, o co tak naprawdę chodzi homoseksualnemu lobby. Pisał: „To podkreślanie, że małżeństwo homoseksualistów nie może być ‘małżeństwem drugiej kategorii’, łącznie z dużą dozą agresji i arogancji, nasuwa podejrzenie, że chodzi nie tyle o prawa człowieka, ile o forsowanie ideologii. ‘Zmienimy oblicze tej republiki”, zapowiedziano w parlamencie niemieckim podczas dyskusji nad projektem ustawy o związkach partnerskich w listopadzie 1999 r.”

„Związki partnerskie postrzega się współcześnie jako zalegalizowanie zachowań seksualnych. Musi to dziwić, gdyż przecież prawo państwowe nie interesuje się zachowaniami seksualnymi (jeśli nie naruszają prawa karnego). Trudno więc nie podejrzewać tu promocji zachowań homoseksualnych” – podsumował ks. prof. Remigiusz Sobański.

(podkreślenia moje - jdud)

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jarosław Dudała