Dlaczego zakony kontemplacyjne są niedoceniane, także w Kościele, i krążą na ich temat różne stereotypy? Czym można wytłumaczyć fakt, że w Polsce nie domaga męskie życie kontemplacyjne?
Na te oraz inne pytania odpowiada w wywiadzie dla KAI bp dr Kazimierz Gurda, przewodniczący Komisji Episkopatu ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego.
Tradycyjnie 2 lutego obchodzony jest w Kościele katolickim Dzień Życia Konsekrowanego. W tym roku z tej okazji po raz pierwszy w Polsce odbędzie się ogólnokrajowa zbiórka na zakony kontemplacyjne.
KAI: Powiedział kiedyś Ksiądz Biskup, że zakony i zgromadzenia pracują w Polsce pomimo niezrozumienia, z jakim się czasem spotykają, bez medialnego rozgłosu, a nawet pomimo że ich działanie jest często przemilczane, zagłuszane, a czasem źle interpretowane. Czy nie uważa Ksiądz Biskup, że to spostrzeżenie chyba najbardziej odnosi się do zakonów kontemplacyjnych? Przecież i wśród katolików zdarzają się opinie, że wstąpienie do klasztoru kontemplacyjnego jest formą ucieczki od świata?
- Żyjemy w czasach, w których bycie człowiekiem wierzącym, bycie chrześcijaninem, a szczególnie bycie katolikiem, czyli człowiekiem skierowanym ku osobowemu Bogu, uważane jest przez wielu za postawę nie do pogodzenia z postnowoczesnością. Postnowoczesność i postawy z nią związane zakładają bowiem absolutną wolność człowieka od relacji z osobowym Bogiem. Jeżeli dzisiaj w większości media związane są z nurtem postnowoczesności, to nic dziwnego, że ich opinie na temat życia płynącego z wiary w Boga, na temat życia zakonnego, a tym bardziej na temat zakonów kontemplacyjnych, będą zawierały zdziwienie, niezrozumienie, czy wręcz ośmieszenie.
Katolicy, z różnych powodów, często nieświadomie, ulegają temu postnowoczesnemu myśleniu i powtarzają zasłyszane „modne”, „nowoczesne” opinie. W opiniach tych widoczne jest niewłaściwe, czy negatywne rozumienie wstąpienia do zakonu kontemplacyjnego, jako ucieczki od świata. To niewłaściwe rozumienie polega na tym, że brak jest tu dopowiedzenia, że ci, którzy wstępują do zakonu, w jakiś sposób odchodzą od świata, ale po to, aby być z Tym, dla którego pragną żyć, którego kochają ponad ten świat. Miłość, każda miłość, domaga się pozostawienia czegoś ze względu na kogoś, kogo się kocha. Bóg, dla osób wstępujących do zakonów, jest Oblubieńcem.
Dlaczego zakony kontemplacyjne są tak ważne w życiu Kościoła, stanowiąc jego niezbędny element?
- Ponieważ wyrosły z pragnienia Jezusa i z miłości do Niego. To Jezus obdarza powołaniem do życia zakonnego. To On proponuje: zostaw wszystko i chodź za Mną, Ja daję ci siebie, daję ci moją miłość. Odpowiedzią na tę propozycję jest decyzja pozostawienia wszystkiego, pójścia za Jezusem i oddania Jemu swego życia. Tak dzieje się dzisiaj, tak działo się od początku życia wspólnoty Kościoła. To pójście za Jezusem uwidoczniło się najmocniej w życiu pustelniczym, a z niego zrodziło się życie cenobityczne, życie klasztorne. Te dwa rodzaje życia zakonnego nawzajem na siebie oddziaływały. I właściwie do czasów św. Wincentego a Paulo istniały w Kościele tylko zakony kontemplacyjne. Zakony czynne pojawiły się wraz ze Zgromadzeniem Księży Misjonarzy i Zgromadzeniem Sióstr Szarytek, założonym właśnie przez św. Wincentego. Kościół zawsze cenił zakony kontemplacyjne i traktował je jako drogocenny skarb, dany mu przez Boga. Wspierał je wobec trudności na jakie natrafiały, bronił przed niesłusznymi atakami i dbał o ich właściwy rozwój. I tak czyni do dzisiaj. Zakony kontemplacyjne stanowią najistotniejszą, naturalną cząstkę Kościoła i są Jego duchowym i modlitewnym wsparciem.
Co powinniśmy robić dla promocji tego nurtu życia zakonnego? Jakie działania w tej materii podejmuje Komisja ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego?
- Jedynymi formami promocji życia kontemplacyjnego, jeśli w ogóle można użyć tu słowa promocja, jest modlitwa Kościoła w intencji powołań do tej formy życia, w intencji mniszek i mnichów, którzy w zakonach kontemplacyjnych żyją, i świadectwo. Podejmując modlitwę postępujemy tak jak chciał tego sam Jezus. Przecież On zwrócił się z prośbą do zgromadzonych wokół siebie uczniów: proście Pana żniwa… Dzięki modlitwie zanoszonej do Boga, zakony kontemplacyjne, mnisi i mniszki, żyją w świadomości Kościoła, żyją w świadomości poszczególnych wiernych. Łatwiej wtedy młodym ludziom powołanym do takiej formy życia rozpoznać drogę powołania, którym Bóg ich obdarza.
Jeżeli jeszcze ktoś z własnego doświadczenia powie o pięknie życia kontemplacyjnego, a wierni świeccy powiedzą o umocnieniu swej wiary, o powrocie do Jezusa i do Kościoła, o wzroście swego życia duchowego, życia modlitwy dzięki mnichom i mniszkom, to przyczyni się do „promocji” tej formy życia w Kościele. Modlitwa i świadectwo są, moglibyśmy powiedzieć współczesnym językiem, sposobami promocji życia kontemplacyjnego w Kościele. W ten sposób działa i do tego zachęca Komisja ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego.
Wbrew utartym stereotypom, członkowie zakonów kontemplacyjnych nie spędzają czasu jedynie na modlitwie. Siostry szyją szaty liturgiczne, wypiekają komunikanty i opłatki. Niemniej jednak klasztory kontemplacyjne nie są w stanie się z tego utrzymać i na ogół „klepią biedę”. Jak można im pomóc?
- Warto tu przypomnieć hasło: „Ora et labora” („módl się i pracuj”). Chociaż zostało ono sformułowane w czasach św. Benedykta, w VI wieku, to przecież tą zasadą kierowali się dużo wcześniej wspomniani już pustelnicy, duchowi synowie św. Antoniego, opata, pierwszego pustelnika; tą zasadą kierowały się pierwsze mnisze wspólnoty zakładane przez św. Pachoniusza. To przesłanie, tę zasadę: „módl się pracuj”, zachowują również współczesne nam zakony kontemplacyjne. Mniszki i mnisi oddają się przede wszystkim modlitwie, ale część dnia poświęcają również pracy fizycznej. Najczęściej zajmują się szyciem szat liturgicznych, często zachowując dawną tradycję wykonywania ich ręcznie. Z tej pracy są zdolne zadbać o swe podstawowe utrzymanie. Mnisi i mniszki nie potrzebują wiele dla siebie. Problemem i wyzwaniem jest utrzymanie i remont budynków klasztornych. Problemem jest ogrzanie ich zimą. Dlatego Kościół, czyli my wszyscy jesteśmy zachęcani do wsparcia finansowego żeńskich klasztorów kontemplacyjnych przez złożenie pieniężnych ofiar na tacę w dniu 2 lutego, w którym obchodzimy, z woli bł. Jana Pawła, Dzień Życia Konsekrowanego.
Wydaje się, że szczególnie niedomaga w Polsce męskie życie kontemplacyjne. Czym można tłumaczyć ten fakt? Czy nieznajomość życia mistycznego skłania naszych rodaków do poszukiwania doświadczeń duchowych w innych religiach (np. buddyzm)?
- Męskie zakony kontemplacyjne w Polsce doświadczają trudności jakie przeżywa cały Kościół. Możemy powiedzieć, że w jakiś sposób cały Kościół niedomaga w odpowiedzi na Boże wezwanie do głębokiej wiary i pełnego zaufania wobec miłości swego Mistrza i Założyciela. Nie znaczy to jednak, by męskie zakony kontemplacyjne w naszej Ojczyźnie nie rozwijały się i nie miały powołań. Trzeba nam pamiętać, że powołania mnisze nie były nigdy liczne.
Na pewno znajomość lub nieznajomość życia mistycznego nie warunkuje bezpośrednio powiększenia się liczby powołanych do życia kontemplacyjnego. Powołanie jest łaską i wolna odpowiedź na nią decyduje o podjęciu życia mniszego. Natomiast poszukiwanie doświadczeń duchowych w innych religiach przez wiernych Kościoła może być spowodowana modą na duchowości płynące do nas ze Wschodu. A ta otwartość na duchowość religii wschodnich płynie z błędnego przekonania, że wszystkie duchowości są sobie równe, a czasem z pojawiających się opinii o wyższości duchowości wschodnich nad duchowością chrześcijańską, czy katolicką. Być może, jako wierni Kościoła, nie potrafimy pokazać piękna duchowości benedyktyńskiej, karmelitańskiej, czy też franciszkańskiej.
Jak wytłumaczyć fakt, że u nas jest tak wielka dysproporcja między liczebnością zakonów i zgromadzeń czynnych a zakonów kontemplacyjnych, podczas gdy np. we Francji jest odwrotnie?
- Nie wiem, czy były kiedykolwiek robione na ten temat jakieś badania. Być może, że na ten stan rzeczy wpłynęły różne we Francji i w Polsce uwarunkowania zarówno historyczne jak i społeczne. Francja to pierwsza córa Kościoła. Rozwój zakonów, i to kontemplacyjnych, bardzo mocno zaznaczył się w od początku w Kościele, który rozwijał się na dzisiejszych terenach Francji. Wystarczy wspomnieć opactwo benedyktyńskie w Cluny i cysterskie w Citeaux. Kościół w Polsce był w innej sytuacji. Jego historia jest krótsza a czas zaborów nie sprzyjał rozwojowi zakonów. Pamiętamy, że po powstaniu styczniowym w ramach „reformy klasztornej” kasacji uległy wszystkie zakony w tym kontemplacyjne.
Myślę, że nie należy pomijać, a właściwie trzeba postawić na pierwszym miejscu działanie Ducha Świętego, który powoływał zgromadzenia zakonne i obdarzał je takim charyzmatem, jaki najbardziej był danemu Kościołowi potrzebny.
Dzięki temu mamy różnorodność w Kościele, co też jest jego wielkim bogactwem. Ważne jest to, aby w Kościele w Polsce, dzięki zaangażowaniu wszystkich wiernych, dzięki ich modlitwie, zakony kontemplacyjne żeńskie i męskie mogły się rozwijać i przyczyniać się naszego uświęcenia.
Rozmawiał Grzegorz Polak