Wspieranie przez polityków związków innych niż małżeństwo i rodzina, to zachowanie typowe dla władzy, która szkodzi własnemu narodowi.
W czasie posiedzenia Sejmu w dniach 23-25 stycznia ma być rozpatrywany w pierwszym czytaniu projekt ustawy o związkach partnerskich autorstwa SLD i Ruchu Palikota oraz projekt Platformy Obywatelskiej w tej samej sprawie. Wszelkie inicjatywy ustawodawcze, dotyczące tak zwanych związków partnerskich, są przejawem podporządkowania się przez państwo lewicowym ideologiom ateistycznym, które mają na celu doprowadzenie do rozbicia więzi społecznych oraz do podważenia elementarnej wartości, jakimi dla społeczeństwa i wychowania jest małżeństwo i rodzina.
Proponowane projekty ustaw – jak każde projekty oparte na ideologii, a nie na analizie rzeczywistości – są szkodliwe z wielu powodów. Po pierwsze, oznaczają, że państwo daje podobne wsparcie i podobne przywileje (na przykład wspólne rozliczenie podatkowe czy dziedziczenie majątku) związkom homoseksualnym, czyli bezpłodnym, jak małżeństwom, które przekazują życie potomstwu i bez których społeczeństwo przestałoby istnieć.
Po drugie, państwo wypacza elementarną hierarchię wartości, gdyż zrównuje związki homoseksualne, oparte na orientacji seksualnej, z małżeństwami, które oparte są na miłości i rodzicielstwie. W konsekwencji państwo oddziałuje w sposób demoralizujący na dzieci i młodzież, gdyż sugeruje, że można budować trwałe, szczęśliwe więzi w oparciu o popęd, gdy tymczasem doświadczenie potwierdza, że takie więzi można budować jedynie w oparciu o miłość, wierność i odpowiedzialność.
Po trzecie, nasze społeczeństwo wchodzi w fazę zapaści demograficznej, a mimo to państwo polskie jest na ostatnim miejscu w Europie, gdy chodzi o wsparcie dla małżeństw i rodzin. Wspieranie w tej sytuacji związków innych niż małżeństwo i rodzina to takie postępowanie, jakie jest typowe dla władzy okupacyjnej, a nie dla władzy, która troszczy się o własny naród.
Po czwarte, nie istnieje żadna potrzeba społeczna, by uchwalać ustawę o związkach partnerskich. Nikt przecież w naszym państwie nie zabrania obywatelom, by łączyli się w dowolne związki i by umową cywilną gwarantowali sobie prawo do odwiedzin w szpitalu czy do dziedziczenia po sobie majątku.
„Zatroskanie” polityków lewicy o związki partnerskie jest kolejnym potwierdzeniem ich alienacji od zdecydowanej większości społeczeństwa, a także potwierdzeniem ich przewrotności. Politycy lewicy na co dzień kpią sobie z najważniejszej dla losów społeczeństwa formy związków, czyli z małżeństwa i rodziny, a w miejsce pomocy dla rodzin, oferują rodzicom „prawo” do zabijania dzieci na życzenie. Nagle okazuje się, że na pewien rodzaj związków politycy lewicy są bardzo wrażliwi. Ich wrażliwość dotyczy jednak wyłącznie związków homoseksualnych, czyli takich, które są niepłodne i których promowanie prowadzi do jeszcze większej zapaści demograficznej.
Rzeczywistym zadaniem państwa w obecnej sytuacji jest zdecydowanie większe niż dotąd prawne oraz finansowe wspieranie małżeństw i rodzin po to, by rodzenie i wychowywanie dzieci nie wymagało heroizmu i nie wiązało się z popadaniem w biedę. Pilnym zadaniem państwa jest też aktywna polityka gospodarcza po to, by nie powiększała się liczba rodzin już dotkniętych biedą i by młodzi Polacy nie emigrowali zagranicę w poszukiwaniu pracy na skalę jeszcze większą niż w czasach, w których Polska była najbiedniejsza.
PS.: Dla chrześcijan odpowiedzią na "kontrargumenty", zawarte w wypowiedziach niektórych Internautów jest Jezus, który mówi: Nie cudzołóż! I wyjaśnia,że cudzołóstwem jest każde współżycie seksualne, z wyjątkiem współżycia męża i żony. Drugą odpowiedzią jest doświadczenie: w historii ludzkości upadły wszystkie cywilizacje i potęgi, w których ludzie zaczęli dopuszczać się wyuzdania i grzechów nieczystych na wielką skalę. Nic tak nie niszczy w człowieku godności, wrażliwości i sumienia, jak wyuzdanie seksualne i podporządkowanie się popędom oraz "orientacjom seksualnym". Kto nie wyciąga wniosków z historii, ten doprowadzi do kolejnej cywilizaci śmierci. Ilość plusów i minusów przy danej wypowiedzi nie zmieni powyższych faktów.
ks. Marek Dziewiecki