Winny i niewinny. Kara: Rok więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Grzywna: 72 tys. zł plus zwrot łapówek wysokości ponad 17 tys. zł. W głośnym procesie sąd uznał kardiochirurga Mirosława G. winnym łapownictwa oraz niewinnym mobbingu i molestowania seksualnego.
Również jako "wysoce absurdalny" sąd określił postawiony kardiochirurgowi zarzut rzekomego wykorzystania seksualnego kobiety, w zamian za co ktoś z jej rodziny miał zostać przyjęty do szpitala. W ocenie sądu, te zarzuty powinny być obalone jeszcze w śledztwie i w ogóle nie powinny być kierowane do sądu.
"Ten wyrok to zła wiadomość dla tych, którzy chcą, by Polska była skorumpowanym krajem, ten wyrok to zła wiadomość dla tych, którzy uważają, że biedni muszą oddawać swoją rentę, pensję, zastawiać zegarki bądź obrączki w lombardzie, by trafiać do szpitala po to, by ratować zdrowie lub życie" - tak Ziobro skomentował wyrok sądu podczas briefingu w Sejmie.
Podkreślił, że w jego ocenie ofiarami korupcji - także skazanego lekarza - są ludzie najbiedniejsi; podczas gdy doktor G. "należał do lekarskiej elity". "Zarabiał znakomite pieniądze, a mimo to przyjmował od najbiedniejszych ludzi ten ostatni grosz i nie miał z tym najmniejszego problemu" - powiedział lider SP.
Ziobro zaznaczył, że Mirosław G. został skazany nie za pojedynczy przypadek korupcji, ale za "całą serię tego typu przestępstw", więc - jego zdaniem - kara wymierzona lekarzowi nie jest szczególnie wysoka. "Wiele jest przypadków, że policjant za przyjęcie ledwie 50 zł, jeden raz, dostaje taki wyrok jak doktor G." - przekonywał.
W ocenie Ziobry postawienie także zarzutu mobbingu, od którego lekarz został uniewinniony, było uzasadnione w świetle dowodów, z którymi zapoznał się jako ówczesny prokurator generalny i minister sprawiedliwości. "Lekarze i pielęgniarki mówili, że (Mirosław G.- PAP) rzucał w nich narzędziami, kopał, że do kobiet odnosił się co najmniej nieelegancko. Dla mnie zarzuty mobbingu były zasadne" - ocenił. Zaznaczył, że sąd mógł uznać te zeznania za niewiarygodne lub pojawiły się dowody, które skłoniły go do wydania takiego wyroku.
Pytany, czy powtórzyłby dziś swoje słowa, że "już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie", Ziobro powiedział, że skomentuje to w momencie, gdy sąd wyda wyrok w innym postępowaniu, w którym Mirosław G. jest oskarżony o spowodowanie śmierci pacjenta przez pozostawienie gazy w sercu.
Ziobro odniósł się też do fragmentu uzasadnienia, w którym sąd stwierdził, że taktyka organów ścigania w sprawie Mirosława G. może budzić przerażenie. Sędzia Igor Tuleya, opisując metody, jakie CBA i prokuratura zastosowały w sprawie G., powiedział: "Budzi to skojarzenia nawet nie z latami 80., ale z metodami z lat 40. i 50. - czasów największego stalinizmu".
W ocenie Ziobry wypowiedź sędziego świadczy o tym, że nie potrafił on zachować obiektywizmu i uległ presji mediów. "Z pewnym obrzydzeniem przyznał, że doktor G. przyjął nie jedną, nie dwie, ale wiele łapówek; biedaczysko sędzia musiał to zrobić, ale musiał też dodać całą historię, która miałaby usprawiedliwiać go w oczach tych, którzy kreowali pana G. na bohatera, prawie, że świętego" - powiedział Ziobro PAP.
Zdaniem Ziobry ówczesne działania prokuratury i CBA były zasadne i właściwe, a zatrzymanie Mirosława G. zostało przeprowadzone prawidłowo. "Sąd doskonale wie, że w przypadku korupcji, gdzie trudno o dowody, gdzie sprawcy się wypierają, organy ścigania stosują zatrzymanie, zwykle w godzinach porannych. Tak się działo za czasów Donalda Tuska, tak się działo za czasów pana Ćwiąkalskiego" - przekonywał.
Jak dodał, lekarz został zatrzymany w pracy, bo były podejrzenia, że ma niedozwolone substancje. Lider SP przyznał, że to podejrzenie się nie potwierdziło. Z kolei tryb przesłuchań - zaznaczył Ziobro - był związany z liczbą stawianych zarzutów, a G. mógł odmówić zeznań.
- Jako były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego mogę z satysfakcją stwierdzić, że wyrok jest skazujący, a nasze działania były prawidłowe - powiedział wiceszef PiS Mariusz Kamiński, komentując wyrok.
W ocenie Kamińskiego sprawa dr. Mirosława G. "była pewnym przełomem, jeśli chodzi o społeczny odbiór korupcji w służbie zdrowia, a wyrok skazujący potwierdza słuszność działań CBA". "Jako szef służby mogę z satysfakcją stwierdzić, że wyrok jest skazujący, a nasze działania były prawidłowe" - powiedział Kamiński dziennikarzom w piątek w Sejmie.
"Najważniejsze, że uznano, iż dr Mirosław G. dopuścił się popełnienia szeregu przestępstw o charakterze korupcyjnym. Jako obywatele mamy prawo oczekiwać, że standard bezpłatnej służby zdrowia będzie przestrzegany" - mówił.
Jak ocenił, "nie można traktować kopert z pieniędzmi jako dowodów wdzięczności". "Nie można tolerować tego typu sytuacji i służby odpowiedzialne za walkę z korupcją są zobowiązane do podjęcia zdecydowanych działań w takich sytuacjach" - podkreślił b. szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Kamiński odniósł się też do fragmentu uzasadnienia, w którym sąd stwierdził, że taktyka organów ścigania w sprawie dr. Mirosława G. może budzić przerażenie. "Żeby to skomentować musiałbym zapoznać się z pisemnym uzasadnieniem sądu. Tak sformułowane zarzuty uważam za całkowicie bezzasadne. Nigdy legalność działań CBA nie była kwestionowana, były prowadzone pod nadzorem prokuratury"
Jesteśmy zadowoleni, że sąd podzielił nasze podejrzenia, iż dr Mirosław G. dopuścił się korupcji - powiedział PAP rzecznik oskarżającej go Prokuratury Okręgowej w Warszawie Dariusz Ślepokura.
Dodał, że prokuratura wystąpi do sądu o pisemne uzasadnienie wyroku, a po jego analizie zapadnie decyzja, czy będzie apelacja.
Ślepokura podkreślił, że sąd nie uznał wszystkich zarzutów stawianych G.; także wymiar kary był niższy niż wnosił o to prokurator. "Jesteśmy przekonani, że materiał dowodowy jest na tyle mocny by oskarżonego skazano za wszystkie zarzuty" - oświadczył Ślepokura.
B. ordynator kardiochirurgii szpitala MSWiA, 52-letni dziś dr Mirosław G. został w spektakularny sposób zatrzymany w lutym 2007 r. - agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego wyprowadzili go ze szpitala w kajdankach. "Okazało się, że pan doktor Mirosław G. jest bezwzględnym, cynicznym łapówkarzem. Zebrane w tej sprawie dowody mogą też świadczyć o tym, że mogło też dojść do zabójstwa" - mówił wówczas szef CBA Mariusz Kamiński. Ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro dodał: "Już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie". G. wygrał proces cywilny wytoczony Ziobrze, który w 2010 r. przeprosił go za te słowa.
jdud / PAP