Tysiące chrześcijan świętowały wigilię Bożego Narodzenia na placu Żłóbka w Betlejem, na Zachodnim Brzegu Jordanu, w miejscu uznawanym przez tradycję za punkt narodzenia Jezusa Chrystusa.
Kulminacją wieczoru była pasterka odprawiona w kościele św. Katarzyny Aleksandryjskiej, położonym tuż obok Bazyliki Narodzenia Pańskiego.
"Z tego świętego miejsca zapraszam polityków i ludzi dobrej woli do zdecydowanej pracy na rzecz pokoju i pojednania, które otoczą Palestynę i Izrael" - powiedział w homilii łaciński patriarcha Jerozolimy arcybiskup Fouad Twal. "Proszę, walczcie nadal o słuszną sprawę, w celu osiągnięcia pokoju i bezpieczeństwa dla mieszkańców Ziemi Świętej" - dodał.
Twal zauważył, że tegoroczne święta są podwójnie radosne, ponieważ oprócz Bożego Narodzenia, oznaczają też obchody narodzenia państwa palestyńskiego.
Pod koniec listopada Palestyńczycy uzyskali w głosowaniu w ONZ status nieczłonkowskiego państwa obserwatora. To m.in. umożliwia im teoretycznie zaskarżanie Izraela i jego działań zbrojnych jako zbrodni wojennych do Międzynarodowego Trybunału Karnego (MTK).
"Droga do państwowości jest długa i będzie wymagała wspólnego zaangażowania" - dodał Twal.
Na placu Żłóbka ozdobionym 17-metrową choinką, światłami i innymi świątecznymi dekoracjami patriarchę powitały tłumy wiernych i pielgrzymów z całego świata.
Betlejem odwiedził także palestyński prezydent Mahmud Abbas. "Pokój zwycięży" - powiedział i - jak podała oficjalna palestyńska agencja prasowa WAFA - życzył wszystkim "pokoju i szczęścia".
Również premier Izraela Benjamin Netanjahu przekazał bożonarodzeniowe życzenia "bezpieczeństwa, pomyślności i pokoju".
Wystraszeni dawniej przez walki turyści i pielgrzymi wracają do Ziemi Świętej w coraz większej liczbie. W zeszłym roku wigilię w Betlejem spędziło około 100 tys. ludzi, najwięcej od 10 lat. W tym roku izraelskie ministerstwo turystyki przewiduje około 25-proc. spadek przyjazdów z powodu listopadowych walk izraelsko-palestyńskich w Strefie Gazy.