Władze Białorusi odrzuciły 63 wnioski o przeprowadzenie pikiet, złożone przez opozycyjną Zjednoczoną Partię Obywatelską (ZPO). Pikiety miały się odbyć 19 grudnia, w drugą rocznicę brutalnego rozbicia demonstracji po wyborach prezydenckich w 2010 roku.
Jak powiadomiła ZPO w poniedziałek, partia złożyła wnioski o przeprowadzenie w najbliższą środę 91 pikiet w różnych miejscowościach kraju pod wspólnym hasłem "Ukradli wybory, żeby sprzedawać państwo". "Przyszły odmowy na 63 wnioski.(...) Co do pozostałych, na razie nie ma odpowiedzi, ani pozytywnej, ani negatywnej" - powiedziała Hanna Krasulina z mińskiego oddziału ZPO.
Dodała, że odmowy są uzasadniane w różny sposób, na przykład w Bobrujsku powołano się na to, że w ustawie o imprezach masowych nie występuje słowo "pikieta", a tylko "pikietowanie".
Najczęściej jednak władze odmawiają, twierdząc, że miejsce wskazane na pikietę jest nieodpowiednie. "Przy czym najczęściej wybieraliśmy te miejsca, które proponowały same władze podczas niedawnej kampanii przed wyborami do Izby Reprezentantów (niższej izby parlamentu)" - zaznaczyła Krasulina.
Jak podkreśliła, odmowy nie zniechęcą partii do informowania społeczeństwa, że dwa lata temu rozpędzono ogromną demonstrację przeciwko niesprawiedliwym wyborom i że jeden z kandydatów opozycji w wyborach, skazany na sześć lat kolonii karnej Mikoła Statkiewicz, wciąż jest więziony.
"I przede wszystkim - że te wybory skradziono nie tak sobie, tylko aby sprzedać potem państwo, co zagraża suwerenności i samemu istnieniu Białorusi" - dodała działaczka.
W wieczór po wyborach prezydenckich 19 grudnia 2010 roku w Mińsku milicja brutalnie zdławiła protest przeciwko oficjalnym wynikom, dającym prawie 80 proc. poparcia prezydentowi Alaksandrowi Łukaszence. Po demonstracji do aresztów trafiło ponad 600 osób, wiele z nich skazano. Według opozycyjnej kampanii "O wolność" na Białorusi jest obecnie kilkunastu więźniów politycznych, w tym wspomniany były kandydat na prezydenta Mikoła Statkiewicz.
Rok temu 19 grudnia zatrzymano w Mińsku około 50 osób, by przeszkodzić im w uczczeniu rocznicy rozbicia protestu powyborczego. Na wezwanie organizacji młodzieżowej Młody Front oraz grupy Rewolucja Poprzez Sieci Społeczne mieszkańcy Mińska wychodzili wieczorem na główną ulicę miasta, prospekt Niepodległości, by zapalić wzdłuż niej znicze.