Do rozmów mających na celu uzgodnienie rozwiązań na rzecz ochrony miejsc pracy wezwali w poniedziałek rząd Donalda Tuska przedstawiciele central związkowych uczestniczący w demonstracji przed Śląskim Urzędem Wojewódzkim w Katowicach.
Według danych policji, manifestacja zgromadziła 2,5 tys. osób z różnych związków zawodowych, tworzących wspólnie Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy. Protest przebiegał w ogłuszającym huku bębnów, przy wystrzałach petard, wyciu syren i wuwuzeli.
"Jesteśmy tu po to, żeby uratować jak najwięcej miejsc pracy" - powiedział przewodniczący śląsko-dąbrowskiej "S" Dominik Kolorz. "Postulaty, które zgłaszamy, nie dotyczą jednej branży, one dotyczą całej struktury przemysłu na Śląsku. Śląsk to gospodarcze serce Polski, każdy powinien wiedzieć, że jak ten gospodarczy łańcuch się rozsypie, to bezrobocie i bieda dotkną każdego. Dzisiaj nie ma bogatych i biednych. Jutro wszyscy możemy być biedni" - dodał.
Lider Sierpnia'80 Bogusław Ziętek zwrócił się w swoim wystąpieniu do ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza. "Z uwagi na pana młody wiek - nie chcę powiedzieć gówniarski, ale ludzie, do których się pan zwraca, niejednokrotnie mają więcej lat pracy niż pan ma lat życia - i pan do tych ludzi mówi, że rozwiązaniem ich problemów będzie elastyczny czas pracy? I pan do nich mówi, że trzeba wydłużyć okres rozliczenia czasu pracy do roku? (...) Młody człowieku, opamiętaj się!" - apelował.
Udział w demonstracji wziął także znany muzyk Paweł Kukiz: "Jestem przekonany, że bez zmiany sytemu politycznego Polski, bez zmiany ordynacji wyborczej na jednomandatową, gdzie to naród stanowi, kto jest jego przedstawicielem, a nie wodzowie partii - bez tego nie ma żadnych szans na zmiany" - powiedział. "Jedyną nadzieją Polski nie jest żadna partia polityczna, jest tylko jedna wielka solidarność, jest głos ludu" - dodał.
Przemówienia przerywane były odgłosami syren, wybuchami petard i okrzykami, m.in. "Jesteśmy razem", "Nie chcemy Tuska", "Górnik Tuska się nie boi i kilofem przyp...".
Protestujący przygotowali dla premiera petycję oraz wiaderko z węglem i rózgą oraz garnek z "oszkrabinami" (obierkami ziemniaków). Kiedy delegacja związkowców weszła do Urzędu Wojewódzkiego, by na ręce wojewody złożyć petycję, ochrona nie zgodziła się na wniesienie tych przedmiotów, związkowcy pozostawili je więc przed gmachem.
Wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk przyjął petycję, w której komitet wzywa rząd do podjęcia rozmów. Wojewoda zapewnił, że pismo trafi do premiera, a także szefów resortów, których dotyczą postulaty.
Postulaty Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego dotyczą m.in. stworzenia osłonowego systemu regulacji finansowych i ulg podatkowych dla przedsiębiorstw utrzymujących zatrudnienie podczas niezawinionych przestojów produkcyjnych.
Kolejne żądania to likwidacja NFZ; uchwalenie przez Sejm ustawy ograniczającej umowy śmieciowe; wprowadzenie systemu rekompensat dla przedsiębiorstw, które obejmie wejście od początku przyszłego roku unijnego pakietu klimatyczno-energetycznego. Związkowcy domagają się także utrzymania przepisów o emeryturach pomostowych dla pracowników pracujących w warunkach szczególnych i o szczególnym charakterze.
Manifestację zorganizował utworzony 23 października Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy. W jego skład wchodzą: śląsko-dąbrowska Solidarność oraz regionalne struktury OPZZ, Forum Związków Zawodowych, Sierpnia'80 i Związku Zawodowego Kontra.
Od miesiąca MKPS prowadzi w województwie śląskim akcję referendalną w sprawie przystąpienia do maksymalnie czterogodzinnego strajku generalnego. Zdecydowana większość z ok. 20 tys. już głosujących - m.in. w hutnictwie, koksowniach i na kolei - opowiedziała się za strajkiem. Akcja referendalna ma objąć ponad 100 tys. pracowników i potrwać do początku lutego. W styczniu głosować będą m.in. górnicy, energetycy, służba zdrowia i ciepłownicy. Do strajku mogłoby dojść w lutym.(PAP)