Egipski Kopt oskarżony o opublikowanie w internecie fragmentów antyislamskiego filmu zrealizowanego w USA, który wywołał gwałtowne protesty w wielu krajach muzułmańskich, został w środę skazany przez sąd w Kairze na trzy lata więzienia za bluźnierstwo.
27-letni Albert Saber został oskarżony o bluźnierstwo, obrazę religii i podżeganie do niepokojów; groziło mu pięć lat więzienia. Na rozpoczęciu swego procesu we wrześniu Saber utrzymywał, że jest niewinny. Twierdził, że w czasie przesłuchań był pytany o wiarę i o to, czy "wierzy w Koran".
Sprawa Sabera wpisuje się, zdaniem obrońców praw człowieka, w kampanię ultrakonserwatywnych islamistów w Egipcie przeciwko swobodzie wypowiedzi. Wiele z ofiar tej kampanii to chrześcijanie, którzy stanowią ok. 10 proc. 85-milionowego Egiptu.
Saber został aresztowany od donosie złożonym przez jego sąsiadów, którzy informowali, iż udostępnił na Facebooku amatorski film "Niewinność muzułmanów". Jego aresztowanie nastąpiło w gorącym okresie gwałtownych demonstracji przeciwko filmowi, wyprodukowanemu przez Kopta urodzonego w Egipcie, a mającego obywatelstwo amerykańskie. Tłum otoczył wówczas dom Sabera, domagając się jego śmierci i oskarżając o herezję, ateizm oraz promowanie filmu.
Organizacja Amnesty International potępiła środowy wyrok i oświadczyła, że uważa "Sabera za więźnia sumienia". Wezwała do wypuszczenia skazanego na wolność i oddalenia wszelkich zarzutów.
W listopadzie inny sąd w Egipcie skazał zaocznie siedmiu innych Koptów na śmierć za powiązania z filmem. Wśród nich był jego twórca Mark Basseley Youssef, który w listopadzie został skazany na rok więzienia przez sąd w Kalifornii za naruszenie warunków przedterminowego zwolnienia w innej sprawie.
13-minutowy niskobudżetowy film wywołał w części krajów islamskich falę demonstracji, gdyż obraża - według jego krytyków - islam i Mahometa. Członkowie ekipy pracującej przy filmie twierdzili, że zostali wprowadzeni w błąd co do charakteru projektu i sądzili, że biorą udział w filmie przygodowym.
W najgwałtowniejszych protestach, w libijskim Bengazi, zginęło we wrześniu czterech dyplomatów USA, w tym ambasador Stanów Zjednoczonych w Libii. W sumie w antyamerykańskich protestach śmierć poniosło ponad 50 osób.