ONZ chce zamknąć okna życia. Idealnie by było, gdyby to wrocławskie nie musiało być potrzebne. Praktyka wygląda jednak inaczej.
Wrocławskie okno życia zostało otwarte przed trzema laty i do dziś pozostawiono w nim czworo dzieci. Siostra Ewa, posługująca w tym miejscu boromeuszka, nie rozumie pomysłu węgierskiej członkini komitetu ONZ. – Jej wniosek, że należy zlikwidować okna życia ze względu na brak możliwości poznania przez dziecko swojej przeszłości, ma się nijak do wartości życia, które trzeba za wszelką cenę ratować – mówi. Zwraca przy tym uwagę na całkowitą anonimowość, z której korzystają tutaj rodzice. – Nigdy nie wiemy, kto pozostawił malucha. Te dzieci trafiają do adopcji później niż pozostawione w szpitalach, bo trzeba im sądowo nadać tożsamość – dodaje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
kab