Smutny święty to żaden święty – tak podobno mawiał św. Jan Bosko, powtarzając adagium swego duchowego mistrza, św. Franciszka Salezego.
I tu rodzi się pytanie: jeśli to powiedzenie jest prawdziwe, to dlaczego na naszych obrazkach ze świętymi jest tak mało uśmiechu? Skąd te pytania u początku refleksji o czytaniu ze Starego Testamentu? Źródło i motyw są podobne: zapomniana radość płynąca z faktu, że Bóg się nami opiekuje. Stary Testament jest na wskroś poważny. Na serio są przykazania Dekalogu. Lękiem napawają objawienia Wszechmocnego. Grozą wieją obrazy Bożego gniewu i karania. Do śmiechu nie skłaniają też bolesne dzieje Izraela. Ale mimo wszystko nie wolno zapominać, że starotestamentalne księgi ponad pięćset razy mówią o radości.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Zbigniew Niemirski