Rzecznik egipskiej armii wezwał w sobotę wszystkie siły polityczne, aby rozwiązywały spory na drodze dialogu i przestrzegł, że wojsko zapobiegnie aktom przemocy. Jest to pierwsza oficjalna reakcja armii na protesty, które trwają od kilku dni w Kairze.
"Siły zbrojne oświadczają, że dialog jest jedyną i najlepszą drogą do osiągnięcia konsensusu" - głosi komunikat podany przez telewizję państwową. Rzecznik armii wskazał, że w przeciwnym wypadku kraj znajdzie się "w mrocznym tunelu" wiodącym do katastrofy. "Nie pozwolimy na to" - podkreślił. "Siły zbrojne zdają sobie sprawę, że są odpowiedzialne za ochronę najważniejszych interesów kraju" - głosi oświadczenie.
Cytowane przez agencję Reutera źródło wojskowe zapewniło, że ta reakcja nie jest sygnałem powrotu armii do polityki. Wojskowi przejściowo rządzili krajem po upadku autorytarnych rządów poprzedniego prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka.
Również Mohammed Badie, przywódca Bractwa Muzułmańskiego, z którego wywodzi się prezydent Mohammed Mursi, wezwał Egipcjan w sobotę, by zaniechali przemocy. Oświadczył, że urny wyborcze są najlepszą drogą do wyprowadzenia kraju z kryzysu.
W sobotę rano przed pałacem prezydenckim w Kairze panował spokój. Około stu demonstrantów zebrało się w dzielnicy Heliopolis niedaleko pałacu, ale dostęp do siedziby prezydenta jest odcięty. Nie doszło do starć.
Od środy przed pałacem prezydenckim trwają demonstracje. Ich uczestnicy sprzeciwiają się projektowi konstytucji, który opracowała konstytuanta zdominowana przez islamistów. Protestują też przeciwko prezydenckiemu dekretowi z 22 listopada, rozszerzającemu kompetencje głowy państwa. W zamieszkach pod pałacem zginęło siedem osób, a około 800 zostało rannych.
Opozycja odrzuciła możliwość udziału w dialogu zaproponowanym przez prezydenta Mursiego.