Adwent to czas oczekiwania na przyjście Chrystusa. Ale jak to jest z naszą chrześcijańską radością?
Przy znaku pokoju rzadko podajemy sobie rękę, już nie mówiąc o uśmiechu. Najłatwiej radość na niedzielnej Mszy św. potrafi wywołać mój 8-miesięczny syn. Gdy się uśmiechnie, wszyscy dookoła robią to samo. Więc może dobrym pomysłem na postanowienie adwentowe jest zrezygnowanie z narzekania i uradowanie się tym co daje nam na co dzień Bóg. Bo „smutny chrześcijanin, to żaden chrześcijanin”, wie o tym dobrze bohater artykułu na s. IV–V.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Krzysztof Król