Proponuję, by rząd był konsekwentny i przestał się zajmować opozycją, a zajął służbą zdrowia.
03.12.2012 15:00 GOSC.PL
Prawo i Sprawiedliwość jesienią zabrało się solidnie za recenzowanie działań rządu. Nawet premierowi wymknęło się na początku serii debat eksperckich, zwoływanych przez największą partię opozycyjną, że woli gdy Jarosław Kaczyński zajmuje się gospodarką niż Smoleńskiem. Ale to było dawno i nieprawda.
Teraz, gdy lider PiS ostro zareagował na sytuacje, w której wstrzymano przyjmowanie dzieci do szpitali, Bartosz Arłukowicz uznał, że… przekroczone zostały granice debaty publicznej. „Niedawno użył trotylu, a dzisiaj używa chore dzieci jako oręża politycznego” – podsumował Jarosława Kaczyńskiego. Minister zdrowia wyznaczył tym samym nowe zasady krytyki. Służba zdrowia może jej podlegać wyłącznie w odniesieniu do mężczyzn w wielu poborowym. Ci na oręż jeszcze się nadają. Od dzieci, ludzi starszych i kobiet w ciąży niech się PiS trzyma z daleka.
Co jeszcze nie powinno być przedmiotem debaty publicznej? Na pewno los bezrobotnych, podobnie jak od ubogich. Wykorzystywanie ich życiowych dramatów, podobnie jak bankrutujących przedsiębiorców do walki politycznej byłoby haniebne. Uprzejmie donoszę, że PiS próbuje od pewnego czasu pozyskiwać wyborców za pomocą dzieci w wieku gimnazjalnym. Co prawda zdrowych, ale jednak nieletnich i nieświadomych tego, że stają się narzędziem „brutalnej rozgrywki”. Pora z tym skończyć.
Co zatem zostaje opozycji? Uświadomienie sobie własnej marności, nieodpowiedzialności i niekompetencji. A potem wsparcie polityki rządu. Może w innych krajach, w dojrzałych demokracjach, opozycja recenzująca władzę jest istotnym elementem rządzenia. Ale tam nie mają Kaczyńskiego.
Brzmi absurdalnie? Oczywiście. Ale skoro taką logiką karmi nas rząd, proponuję, by był konsekwentny i przestał się zajmować opozycją, a zajął służbą zdrowia. Tak na początek.
Piotr Legutko