Po upadku „Uważam Rze” na rynku tygodników świeckich zostaną prawie tylko media prorządowe.
28.11.2012 16:58 GOSC.PL
Informacja o tym, że Paweł Lisicki przestaje być redaktorem naczelnym „Uważam Rze”, była mimo wszystko sporym zaskoczeniem. Choć unieszkodliwienie krytycznego wobec rządu tygodnika było tylko kwestią czasu, brakowało pretekstu – w końcu „Urze” było, za „Gościem Niedzielnym” i „Polityką”, trzecim co do sprzedaży tygodnikiem opinii w Polsce, jego sprzedaż utrzymywała się na bardzo dobrym poziomie. Pretekst się znalazł: redaktor naczelny periodyku delikatnie skrytykował wydawcę w jednym z wywiadów.
Poleciały głowy. Choć zwolnieni zostali jedynie Paweł Lisicki i Michał Karnowski, w geście solidarności dołączyli do nich (jak na razie) m.in. Marek Magierowski i Bronisław Wildstein. I prawdopodobnie nie będą oni jedynymi, którzy opuszczą „Uważam Rze”. Prawdopodobnie nowy redaktor naczelny pisma, Jan Piński, będzie musiał stworzyć od podstaw swój zespół, którego trzon zapewne będą stanowić ludzie, z którymi w ubiegłym roku wypuścił na rynek nieudany produkt „Wręcz Przeciwnie”.
To jednak niewiele mu da, bo wraz z ludźmi znanymi z łam „Uważam Rze”, odejdą od pisma także jego czytelnicy – więc Piński będzie jedynie syndykiem masy upadłościowej. Pojawienie się tego pisma na rynku było wypełnieniem luki, częściowo po starym „Wproście”, częściowo po radykalizującej się „Gazecie Polskiej”. Wiele osób narzekało na brak centroprawicowego, krytycznego wobec rządu tygodnika z prawdziwego zdarzenia. Teraz znów będzie go brakować.
Nie jest wykluczone, że publicyści „Uważam Rze” przejdą teraz do nowiuśkiego dwutygodnika braci Karnowskich „W Sieci”. Pytanie, czy jego twórcy będą mieli tyle środków, by pismo to stanowiło ekwiwalent „URze”. Mimo, iż twórcy tej gazety zachowywali się często niedżentelmeńsko wobec „Gościa Niedzielnego”, przemilczając jego wyniki w prezentowanych przez siebie rankingach sprzedaży tygodników opinii, życzę im by – o ile rzeczywiście taki plan istnieje – osiągnęli sukces. To bardzo ważne dla polskiej demokracji, w której media odgrywają bardzo istotną rolę. Gdy na placu boju pozostaną tylko i wyłącznie pisma prorządowe („Newsweek”, „Wprost”, „Polityka”), lewackie („Przekrój”) i same sobie wskazujące miejsce w „drugim obiegu” („Gazeta Polska”), trudno będzie mówić o kontrolnej roli, jaką wobec władzy mają pełnić media.
Stefan Sękowski