Gra Trybunałem

Wniosek PO o postawienie Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry przed Trybunałem Stanu to polityczna gra, która może obrócić się przeciwko jego inicjatorom.

Platforma zarzuca byłemu premierowi oraz byłemu ministrowi sprawiedliwości naruszenie Konstytucji, ustawy o Radzie Ministrów oraz ustawy o działach administracji rządowej. Według posłów Platformy, wspieranych przez SLD i Ruch Palikota, politycy PiS wydawali zarządzenia niezgodne ze wspomnianymi aktami prawnymi w celu „uniemożliwienia działalności politycznej i zawodowej przeciwników politycznych”. Jak tłumaczy szef klubu PO Rafał Grupiński, dla realizacji tych celów „uczyniono z ówczesnego ministra sprawiedliwości tzw. nadministra nad innymi ministrami konstytucyjnymi i niepodległymi mu bezpośrednio służbami”.

Trudno określić tę inicjatywę inaczej niż „odgrzewanie starych kotletów” w celach bieżącej gry politycznej. Od zakończenia rządów PiS minęło pięć bowiem pięć lat, a to dostatecznie dużo czasu, aby postawić polityków PiS przed Trybunałem Stanu. Pod koniec poprzedniej kadencji Sejmu taki wniosek przygotowało SLD, ale wówczas Platforma go nie poparła. Teraz sama złożyło taki wniosek, co sprawia, że trudno go traktować inaczej niż polityczną grę. Jeszcze większe wątpliwości budzi strona merytoryczna całej sprawy. W poprzedniej kadencji Sejmu PO powołała dwie komisje sejmowe, które miały badać łamanie prawa przez rząd PiS. Po czterech latach prac przewodniczący komisji badającej bezprawne naciski za rządów PiS na służby specjalne Andrzej Czuma z PO stwierdził, że zarzuty te nie znalazły potwierdzeni w faktach, nie ma też podstaw do pociągnięcia oskarżanych osób do odpowiedzialności konstytucyjnej. Także sąd, mimo kilku wniosków prokuratury, nie znalazł dowodów na złamanie prawa przez członków rządu PiS. Owszem można mieć krytyczny stosunek do rządów PiS, formułować słuszny zarzut, że partia ta wykorzystywała aparat władzy do celów politycznych, co zresztą praktykują wszystkie partie rządzące, jednak łamania prawa nikt temu ugrupowaniu jak na razie nie udowodnił.

Warto zwrócić uwagę na jeszcze inny aspekt tej sprawy. Otóż wniosek PO może być odebrany jako próba wyeliminowania głównego oponenta politycznego, co może się obrócić przeciwko samej Platformie, ponieważ taka metoda kojarzy się bardziej z praktykami totalitarnymi niż demokracją. Wniosek PO to także igranie z nastrojami społecznymi, bo wyobraźmy sobie jakie skutki społeczne wywołałby zakaz udziału w polityce dla szefa partii, którą popiera do 30 procent Polaków, gdy formułowane wobec niego zarzuty nie są przekonujące.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Bogumił Łoziński

Bogumił Łoziński

Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.

Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego