Naszym celem sportowym w nowym sezonie jest utrzymanie wzrostowej tendencji z ostatnich dziesięciu lat - zadeklarował trener kadry skoczków narciarskich Łukasz Kruczek podczas konferencji prasowej w Wiśle przed wyjazdem na ostatnie zgrupowanie do Norwegii.
Zaznaczył jednak przy tym, że pod uwagę nie były brane indywidualne wyniki Adama Małysza osiągnięte w tym czasie.
W tym sezonie, podobnie jak w poprzednim, pierwszym bez Małysza, liderem polskiej ekipy będzie Kamil Stoch. Skoczek z Zębu od kilku lat pnie się coraz wyżej w rankingach, pierwszy rok startów bez Małysza zakończył w Pucharze Świata na piątej pozycji. Dwa lata temu był 10., a Małysz trzeci. W sezonie 2009/10 Stoch uplasował się na 24. miejscu, najlepszy polski skoczek - piąty.
Przez cztery lata Stoch w klasyfikacji generalnej Pucharu awansował o 25 lokat, z 30. miejsca (2008/09) na piąte (2011/12).
"Przed sezonem czuję się bardzo dobrze. Zarówno fizycznie jak i psychicznie jest wszystko w porządku i z niecierpliwością czekam na pierwsze zawody" - mówił przed wyjazdem do Norwegii Stoch. W kadrze na pierwsze konkursy Pucharu Świata w Lillehammer (23-25 listopada) obok niego znaleźli się Maciej Kot, Dawid Kubacki, Bartłomiej Kłusek, Krzysztof Miętus i Piotr Żyła.
Duże nadzieje szkoleniowcy reprezentacji wiążą także ze startem Macieja Kota, który w tegorocznej Letniej Grand Prix uplasował się na 5. pozycji. Polak skakał tylko w pięciu konkursach, w których zgromadził 310 punktów, podczas gdy zwycięzca cyklu Niemiec Andreas Wank zaliczył siedem imprez i wywalczył 449 pkt.
"Nastrój przed zimą mam bardzo dobry. Myślę, że jeszcze nigdy nie czułem się tak przed początkiem sezonu, jestem do zimy nastawiony pozytywnie i bojowo" - przyznał 21-letni skoczek z Zakopanego.
Z nadzieją rozpoczynają rywalizację także austriaccy skoczkowie, którzy od ośmiu lat dominują w drużynowym Pucharze Narodów. Przed rozpoczęciem sezonu nie kryli, że w ich głównym zadaniem będzie zwycięstwo w klasyfikacji indywidualnej, które ostatnio odebrał im Anders Bardal.
Trzej austriaccy "muszkieterowie" Gregor Schlierenzauer, Thomas Morgenstern i Andreas Kofler są zaliczani do grona faworytów. Na tej liście jest także kilku innych skoczków, wśród nich piąty Stoch, Norwegowie Tom Hilde i Andreas Bardal, Szwajcar Simon Ammann, Słoweniec Robert Kranjec, Niemiec Richard Freitag.
Zapytany o swoje typy do miejsc na podium w klasyfikacji końcowej sezonu, trener Niemiec Werner Schuster nie wskazał żadnego zawodnika. Zdaniem szkoleniowca tegoroczne konkursy będą początkowo wyrównane, dopiero w drugiej połowie sezonu pojawi się faworyt.
"Przed pierwszymi konkursami nikt nie wie, w jakiej rzeczywiście dyspozycji są zawodnicy. Konkursy letnie, sprawdziany i treningi takiej wiedzy nie dają. Teraz karta osiągnięć jest czysta, wszystko zaczyna się do nowa, tytuły i sukcesy z ubiegłych lat mogą się już na nic nie przydać" - uważa Schuster.
Sezon zapowiada się interesująco, m.in. dzięki zmianom wprowadzonym na skoczniach przez FIS. Najważniejsza z nich to nowego typu kombinezony, o wiele bardziej niż dotychczas dopasowane do sylwetki zawodnika. Testowane podczas Letniej Grand Prix powodowały sporo perturbacji, mało precyzyjne regulaminy powodowały, że posypały się dyskwalifikacje.
"Zdecydowaliśmy, że tolerancja dla kombinezonu może maksymalnie wynosić +2 centymetry. Kombinezon ma być też bardziej elastyczny, co wiąże się z zastosowaniem innego materiału. Teraz jego obwód może wynosić tylko 2 cm więcej niż obwód ciała zawodnika w tym samym miejscu. Tolerancja nie jest zatem duża, skoczkowie i trenerzy będą musieli bardzo dokładnie pilnować wymiarów, gdyż ich przekroczenie zakończy się dyskwalifikacją" - powiedział odpowiadający z ramienia FIS za kontrolę sprzętu Sepp Gratzer.
Nowe zasady będą obowiązywały także przy samym skoku. FIS dała możliwość zmiany belki startowej dla zawodnika przez trenera, który może ją zarówno podwyższyć, jak i obniżyć. Ustalono, że zimą trener będzie mógł zmieniać rozbieg nawet o pięć belek.
W tegorocznych konkursach jury ma także zwracać o wiele baczniejszą uwagę na warunki wietrzne. Zdarzało się bowiem, że ich ocena nie była precyzyjna i wiarygodna, zawodnicy mieli czerwone światło w sytuacji, gdy bez problemów i zagrożenia bezpieczeństwa mogli skakać. Zapobiec takim przypadkom ma teraz zwiększenie tolerancji wietrznej, a za niekorzystne warunki zawodnicy oddający skok mają mieć dodawane więcej punktów bonusowych.